Środa
Leżę w łóżku. Nie, żebym była jakoś przykuta, ale jednak normalne funkcjonowanie na dłużą metę odpada. Robię, co muszę, ale z daleka widać, że powinnam się wyleżeć w łóżku. Toteż z rozsądku nie biegam rozchełstana po sklepach, a leżę w dresie pod ciepłą kołdrą, z pudełkiem niekończących się chusteczek, ciepłą wodą z cytryną i herbatą z miodem, cytryną i sokiem malinowym. No i biorę te wszystkie "rutino-coś-tam" czy "...-pexy", które mają mnie postawić na nogi. Plus wietrzenie domu, oczywiście. Czyli walczę.
Dobrze, że dopiero dziś mnie tak konkretnie zwaliło z nóg. Wczoraj byłam na rozmowie kwalifikacyjnej i raczej chyba dość słabo wypadłabym z czerwonym nosem, szklistymi, "chorymi" oczami, mówiąc przez nos: "Jesteb przekodada, że idealdie dadaję się da to stadowisko."
Ale udało się: zatrudnienie o 26 lutego w szkole, jako nauczycielka WOS-u. Taaa, ja też się cieszę, że w końcu ktoś się odezwał. Szału nie ma, ale to otwiera przede mną możliwości, o których nie chcę na razie pisać. Zostawmy na razie ten entuzjazm, bo plany, jakie mam - jakkolwiek brzmiące cudnie - to wciąż niepewna sprawa.
Właśnie przyjechali zamontować kominek. eR. oczywiście przyjechał, by wskazać im co, gdzie, jak i inne takie. Ja zamknęłam się w sypialni z bólem głowy i cholineksem w ustach. Chyba jednak spróbuję zasnąć. Wiem, że by mi to pomogło, chociaż zawsze mam trudności z zaśnięciem wciągu dnia.
A jak u Was? Ponoć szalejąca w Czechach grypa chce bezprawnie przekroczyć granice naszego państwa. Słyszy się, że zbiera pierwsze żniwo. A kysz! , chciałoby się ją odgonić. Tylko, czy ona się w ogóle czegoś boi? Paskuda...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!