Środa
Mania: 11 miesięcy, 2 tygodnie i 7 dni
Bunia: 3 lata, 5 miesięcy, 2 tygodnie i 6 dni
Waga: 57, 2 kg
Pogoda: Wiosenna. Nie rozpieszcza, jak w weekend dwudziestoma stopniami. Jest rześkawo, ale słonecznie. Wszystko puszcza jasnozielone pączki. Można oddychać głęboko.
Aktualizacja g. 15:00 : Teraz, po południu przeszła klasyczna wiosenna burza. Pachnie ozonem i wilgocią.
10:08
Ogarnęłam jakieś zakupy a teraz z kawą i ciastkiem (świetne to moje drugie śniadanie, co?) siadam do pisania normalnego "wpisu z życia", póki Maniula śpi. Błogosławiony czas ciszy.
Jak wyciągnęłam się z kontekstu dzieci
Byłam w Szkocji. Oh, jak mi to dobrze zrobiło. Cztery fantastyczne dni. Zarwane noce niekończącymi się rozmowami, cydr truskawkowo-limonkowy i chipsy warzywne (ok, były też zwykłe, ale jakoś nie zeszły, ciekawe czemu...). Godziny spacerów, wiatr i dźwięk dud. Muzea i zdjęcia, które w 1/4 skasowałam przez przypadek, ale to trzeba być mną, żeby to sobie tak urządzić.
Pozwolę sobie wstawić kilka zdjęć, ale nie będę Was zanudzać. Edynburg jest piękny i zupełnie inny niż polskie miasta. Ale - co kto lubi. Niektórzy się zachwycają, inne kręcą nosami, bo drogo i widoki kamiennych zamków, parków usianych żonkilami już im tego nie rekompensują.
Cztery dni bez męża i dzieci. Nie wiem, kiedy ostatnio miałam cztery dni dla siebie. Bez myślenia o obiedzie (gotowaniu), o zakupach, sprzątaniu, zrobieniu prania, prasowaniu... A do tego nieprzerwany nocny sen. Siedem godzin. Cztery dni pod rząd. Matki mnie zrozumieją. I będą zazdrościć, he he, taki ze mnie złośliwiec.
Czy to znaczy, że od dzieci zrobiłam sobie wolne? Takie, że poczułam się na nowo nastolatką? Ok, z tą nastolatką to minimalnie przesadziłam. Powiedzmy 20+. Dla waszej informacji, ostatniego marca skończyłam 29. I życie stanęło mi przed oczami. Kolejne to będzie 30. A po trzydziestce już nic nie będzie takie samo. Wydaje mi się, że jest po doświadczenie porównywane z wyjściem na mąż. Dla dzieci będę już po prostu stara.
Ten wyjazd otworzył mi oczy. Szeroko. Zobaczyłam siebie wyjęta z kontekstu, w którym wciąż są dzieci, mąż, dom, i czasem przytłaczająca rutyna dnia codziennego. Ten kontekst sprawiał, że czułam się jak staw kolanowy. Beze mnie to średni wszystko działa, ale tak naprawdę to raczej zlewam się z tłem, niż stanowię coś odrębnego. Tymczasem stałam tam. Bez tego wszystkiego, co zostawiłam w Polsce i dotarło do mnie, że jestem osobną jednostką, która coś sobą reprezentuje, a jej jestestwo nie zależy o dzieci, męża i domu... Wiecie, to nie tak, że to dla mnie balast i jedno wielkie ograniczenie. Tylko ja tak wsiąkłam w to moje życie, że przestałam być zauważalna przez samą siebie. A teraz znów jestem: ja. A obok mnie dzieci, mąż i dom i całe nasze wspaniałe życie. Nie jestem już spójnikiem.
Ciekawe jest to, że przed wyjazdem nie powiedziałabym, że nim jest. Ale dopiero tam, kiedy byłam poza całym tym "kontekstem rodziny" dotarło do mnie, że jednak chyba byłam. Walczyłam, by nie być, ale to było jak bagno. Wyjazd wyrwał mnie z niego. Stanęłam obok i zobaczyłam je z boku. Teraz mogę je ominąć, a nie szarpać się z tym sama. Cudowne uczucie. Jak odetchnąć świeżym powietrzem.
Jak na sprężynie
Kiedy uda ci się wskoczyć z impetem na sprężynę - niesie cię wysoko. Często zaskakująco daleko, chociaż z taką dziwną lekkością i łatwością. I tak mam teraz. Po powrocie czułam, że w końcu mam siłę wskoczyć na tę sprężynę. Wcześniej próbowałam, ale nie potrafiłam dłużej wytrwać przy swoich postanowieniach. Teraz czuję, że mam moc. Moc, by wskoczyć na sprężynę. A ona już mi pomoże. Sprawi, że praktycznie będę miała odwagę zrobić ten czy tamten krok, którego bałam się postawić - z różnych względów. Oto, w czym pomoże mi sprężyna:
1. Chciałam nie pić kawy, bo ponoć co za dużo, to niezdrowo. Ale ja kawę kocham miłością do grobowej deski. Ale postanowiłam już nie pić jej po godzinie 17. I najwyżej 2 średnie lub 3 bardzo słabe. Chyba, że stanie się cud i wyproszę eR., byśmy sobie ekspres kupili, taki trochę lepszy...
2. Idzie wiosna i zaatakuję się warzywami i owocami. Po zimie to się mi już tęskni za tą świeżością, prawdziwym smakiem...
3. Nie wiem, czy uda mi się ćwiczyć. Chciałabym. Ale jak nie, to przynajmniej godzinny szybki marsz (bez dziecka) np. pod wieczór. Osobno jeszcze z dzieckiem, ale taki z dzieckiem to się nie liczy, bo trudno byłoby go podpiąć pod zakładkę "fat-burner" :)
4. Znów przedwiosennie zaczynam intensywnie dbać o ciało (jakieś peelingi, balsamy), o włosy, twarz, stopy, dłonie... Widzę, że zwykła pielęgnacja i higiena to mało. A idą wakacje i... no właśnie.
Można się postarać, bo w tym roku lecimy z dzieciorkami na Kanary (Gran Canaria). Odlot, co? Też mi się to wydaje abstrakcyjne. I w dodatku takie nadmuchane. A tymczasem trafiliśmy na wyprzedaż biletów lotniczych, a sam pobyt na miejscu nie jest droższy niż Włochy czy Chorwacja. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nawet trochę taniej (jeśli mówimy o całkiem niezłym standardzie mieszkania, a nie klitki w domkach, które Polacy mają czelność wynajmować komuś nad Bałtykiem). Także tym razem będziemy byczyć się na plaży, zwiedzać wulkan i cieszyć się sobą (będziemy tam większą ekipą, też z dziećmi, więc nie będzie nudno).
5. Książki. Recenzuję sporo, ale to głównie te dla dzieci. Chcę znów wrócić do książek, bo prawie fizycznie czuje tę tęsknotę na nimi.
6. W końcu wezmę się za pisanie książki. O, rany. Napisałam to. Czyli jednak, klamka zapadła. Dobra, wróć: to nie tak, że coś nade mną wisi, lub czekam na wenę czy inne "bóstwo", bez pomocy którego jestem w stanie usprawiedliwić się przed sobą. To raczej kwestia przyjemności pisania. Nie jestem rzemieślnikiem. Nie chcę nim być. Dlatego nie piszę, bo muszę; ale dlatego, że chcę, że sprawia mi to ogromną przyjemność. Tworzenie świata, zatapianie się w nim, przeżywanie go...
7. I ostatnie, ale nie najgorsze. Powiedziałabym, że to raczej taki rodzaj deseru. Jak tylko Mania wyfrunie do Klubu Malucha po Świętach, biorę się na poważnie za
A Wy macie jakieś postanowienia na wiosnę? A może już coś działacie? Dajcie znać w komentarzach! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!