16 marca 2016 r.
Środa
Ciąża: 36 tydzień, 6 dzień
Waga: 69 kg (ej, ale j a k t o?!)
Pogoda: Piękny słoneczny dzień, cudownie pachnie wiosną.
21:36
37 tydzień ciąży - ostatni tydzień, po którym można już rodzić
Waga.
Oburzam się, że jak to?! Przecież nie objadam się. Nie jem więcej. Może nawet jem mniej, a waga tylko rośnie. Ale czytam właśnie, że dziecko może ważyć już te 3 kg. Jak pomyślę, że z przodu wisi trzy kilo żywej wagi, to nagle przestaje mnie dziwić, że mam problemy z równowagą przy siadaniu i wstawaniu. To już nawet nie wielkość brzucha przytłacza, a jego ciężar. Nie myślę nawet o doliczaniu wagi wód płodowych i łożyska.
Rozwój dziecka.
Wygląda na to, że jak dociągnę do końca tego tygodnia (1-2 dni), ciąża będzie donoszona. Dziecko można będzie uznać na tym etapie na w pełni rozwinięte i jeśli urodzę, to nie tylko nikt się nie zdziwi (dziecko urodzone będzie o czasie), ale i wszyscy ucieszą. Całe otoczenie tylko czeka, żeby ta moja ciąża dobiegła końca. Szczęśliwego końca, rzecz jasna.
No, ale i tak może się zdarzyć, że dzidziuś będzie miał problemy z oddychaniem na tym etapie, dlatego od tego momentu każdy tydzień w brzuchu działa na jego korzyść.
Jeśli do tego czasu niekoniecznie myślałam o tym jak to z tymi uczuciami u dziecka jest, to czas najwyższy się temu przyjrzeć. Otóż wyobraźcie sobie, że dziecko teraz świadomie zaczyna reagować i czuć. Świadomie, jak świadomie, oczywiście. O ile dobrze zrozumiałam (ale jeśli ktoś wie lepiej, to proszę, by mnie poprawił), dotychczas za zmysły odpowiadała macica i środowisko wewnątrzmaciczne, które to stymulowało zmysły dziecka. Dzięki temu reagowało na dotyk brzucha, głos mamy/taty, odbierało czytane książeczki, muzykę, rozpoznawało światło i ciemność, smak potraw itd. Na tym etapie jednak jeśli dziecko nie jest stymulowane, potrafi samo wysyłać sygnały i tworząc jakby ścieżki, które prowadzą od bodźca do mózgu. W ten sposób uczy się jak po porodzie odbierać wrażenia zmysłowe.
Dolegliwości 37 tygodnia.
Jeśli jesteś na tym etapie, dolegliwości nie trzeba ci opisywać. Ale dla tych, co nie wiedzą, co je czeka, bo to wciąż przed nimi... oto one:
- Zmęczenie. Niezależnie od kondycji w jakiej jesteś. Z moją - z wiadomych powodów - jest kiepsko, więc i zmęczenie pojawia się zanim zdążę pomyśleć, że czuję się dziś nieźle - tak krótko mija dopołudniowy czas lepszego samopoczucia. Bywają też dni, kiedy dzień zaczyna się już od stwierdzenia "czuję ogromne zmęczenie". I pomyśleć, że po porodzie będzie jeszcze gorzej...
- Kręgosłup. Nic nowego. Tylko będzie bardziej dawał w kość, a przewrócenie się z boku na bok będzie poważnym wyzwaniem.
- Ulga w oddychaniu. Jeszcze nie zauważyłam szczególnej ulgi. Kiedy brzuch opada, macica automatycznie schodzi niżej i zwalnia ucisk na płuca.
- Ucisk na kość łonową. Podczas tej ciąży daje mi popalić. Dziecko ma niżej główkę i naciska na kość łonową. Taka kolej rzeczy. Boli (najbardziej, jak złapie w pozycji stojącej), ale przynajmniej jest to znak, że poród się zbliża. Czyli wszystko gra. Tylko ten ból...
- Sikanie. Jeśli sądziłaś, że w toalecie spędzasz większość dnia z powodu częstych wizyt, to teraz będzie ich jeszcze więcej. Obniżający się brzuch to spowoduje - będzie jeszcze większy nacisk na pęcherz.
- Wizyty w toalecie c.d... Nacisk nie dotyczy tylko pęcherza, ale także jelit. A to oznacza problemy z trawieniem i prawidłowym wypróżnianiem. Tutaj każdy "orze jak może", więc poznawszy już swój organizm najlepiej dostosować dietę, która pozwoli nam na regularne "oczyszczanie jelit". Ja piję dużo wody, bo w mojej diecie jest dużo błonnika (nie muszę dodatkowo żreć otrębów i innych "wspomagaczy"). No i ograniczyłam też "suche" jedzenie, wszelkie chrupacze, nawet zdrowe mogą zatykać w takiej sytuacji. To samo dotyczy ciężkostrawnych potraw. Kiedy czuję, że będzie zastój, przechodzę na "dietę" z dużą ilością płynów. Jem lekkie zupy, ograniczam chleb i skupiam się na warzywach. Jeden dzień wystarczy.
- Skurcze przepowiadające. To skurcze macicy. Tylko takie lekkie (w porównaniu z tymi porodowymi :)). Mają przygotować organizm i samą macicę do porodu. Przyjmuje się, że wręcz powinny się pojawić.
Moje przygotowanie
W zasadzie już niewiele brakuje, bym moje przygotowania mogła uznać za dopięte na ostatni guzik. Postanowiłam tym razem nie brać się za gruntowne sprzątanie, a zapłacić zaufanej pani sprzątającej, która przygotuje mój dom na przyjście dziecka. Na ostatni moment czekam też ze zmianą pościeli i garderoby (częściowo już to zrobiłam, ale zostawiłam kilkanaście sztuk, by donosić w nich ciążę).
Torba do szpitala spakowana. I dla mnie i dla dzidka. nawet spakowałam ubrania na wyjście we szpitala, bo przecież mój eR. zgłupieje, kiedy zacznę mu przez telefon tłumaczyć, co ma wziąć mnie, a co dziecku.
Wyprawka skończona. Tylko nie mam pampersów (w szpitalu, w którym rodzę zapewnia się je dziecku). Nie wiem, jakie ostatecznie będzie miało, kiedy wrócę do domu.
Mogłabym jeszcze z niektórymi rzeczami zwlekać, lecz po drodze mamy Święta i nie chcę się denerwować, że mogę urodzić w Święta, a to czy tamto jeszcze w sklepie - niekupione.
Tylko tak sobie myślę teraz, że jeśli spadnie śnieg na Święta, jak rok czy dwa lata temu i wróci zima, to jestem w czarnej du***. Mimo wszytko: kto myśli kupować zimowe ubranka w kwietniu?! Ja udaję, że nie ma tematu i kwiecień to już przedwiośnie. Nie, żeby jakoś ciepło, ale bez mrozu, jakieś kilkanaście stopni (poniżej piętnastu). Wolę na gwałt kupować, niż wydawać kolejną fortunę na zimowe ciuchy, bo ostatecznie wydaje się, że musiałabym obrabować bank, żeby stać mnie było na garderobę newborn w stylu "Cztery pory roku" - na każdą porę roku.
Któraś z Was może też jest na podobnym etapie? Macie podobne odczucia, czy zupełnie inne?
ja ci zycze aby zaden snieg nie spadl :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com
Dzięki :) Dzisiejsza pogoda jest zaprzeczeniem wszelkich prognoz o śniegu, ale wiemy, że ostatnio pogoda naprawdę potrafi być nieprzewidywalna i zmieniać się diametralnie w krótkim czasie. Sama trzymam za to kciuki :)
Usuń