4 kwietnia 2016 r.,
Poniedziałek
Ciąża: 40 tydzień, 0 dzień
Waga: 69,5 kg
Pogoda: Cudownie wiosenno-letnia. Chociaż chyba należałoby powiedzieć, że lato się nam pcha za wcześnie. Wolałabym spokojną przemianę wiosny w lato. Nie ma się nawet kiedy ucieszyć tą wiosną, bo od razu nas lato atakuje. Niech będzie to 15*C, ładne słońce i radość z tych wiosennych, nieśmiałych kwiatów i pączków na drzewach. W końcu to kwiecień, nie czerwiec. Aczkolwiek nie chcę narzekać, że mamy słońce. Słońce zawsze i wszędzie :)
12:17
Od weekendu jesteśmy u moich rodziców. Już wszyscy chuchają i dmuchają na mnie, bojąc się nawet mnie dotknąć (te ostrożne poklepywania po ramieniu...).
Już od dwóch dnia słyszę tylko:
- Nie, nie wstawaj...!
- Nie, nie wysilaj się...!
- Chyba nie powinnaś...
- Odpoczywaj!
- Może się położysz...?
To nie tak, że do wszystkiego się rwę, jakbym brzucha wielkości piłki nie miała. Ubieranie butów to dla mnie prawdziwe wyzwanie i wówczas żałuję, że nie mam rąk jak antenki do radyjek, które w razie potrzeby można wyciągnąć, wydłużając je. Niestety, tylko się morduję, posapując jak zmęczony zwierz. I samo ubranie butów czy wcześniej skarpetek (o rajtkach nawet nie wspominam) sprawia, że na starcie jestem padnięta.
Dobrze, że mała H. jest takim dzielniakiem. Jest bardzo grzeczna i nie jujczy, że chce do domu. Fajnie zasypia i śpi. Przesypia całą noc. To nie należy do częstych doświadczeń. A to kaszel, a to katar, a to jedno i drugie, a to zły sen, a to upadek z łóżka i już problem gotowy. Okazało się, że nasze zmagania z nocnym kaszlem wynikały z alergii. Mała będzie miała ją po mnie. No cóż, można z tym żyć. I tak wydaje mi się, że mam szczęście, iż to tylko alergia wziewna, a nie pokarmowa, z którą naprawdę trudno się walczy.
Niby wiemy, że alergia nie jest wymysłem, jak jeszcze 30 lat temu sądzono. Z drugiej strony jest to jedna z tych nowoczesnych dolegliwości, zwanych chorobami cywilizacyjnymi. Mało kto nie cierpi na jakiś rodzaj alergii. Dlatego przemysł oczywiście wychodzi naprzeciw alergikom, unowocześniając medykamenty, które praktycznie nie mają wad. W dzisiejszym świecie w jedzeniu mamy mnóstwo chemii i dodatków, na które można być uczulonym czy uczulić się... I znów: mnóstwo reklam jedzenia, które pozbawione jest alergenów czy składników alergennych (gluten free, bez konserwantów, bez fosforanów i inne tego typu). I tak, jeśli jesteśmy uczuleni, musimy je kupować, bo inne zawierają "śladowe ilości" różnych alergennych składników. Czasami trudno sobie wyobrazić, że w zwykłym makaronie będą wspomniane "śladowe ilości" orzechów czy soi. Ale producent ostrzega, więc jest rozgrzeszony. W ten sposób człowiek kupuje dwa razy droższe produkty tylko dlatego, że nie mają w składzie soi czy laktozy, której normalnie też nie powinny mieć. Absurd. Ale tak się to kręci.
Stąd stwierdzenie, że mam szczęście z tymi alergiami wziewnymi. Wystarczy raz na dobę łyknąć małą tabletkę (ja) czy wziąć łyżkę syropu (Buńka) i życie od razu robi się przyjemniejsze, a spacery po lesie czy parku zwyczajnie możliwe bez ciągłego wycierania nosa i oczu. Trzeba jeszcze pamiętać, by często prać pościel (nie tylko poszewki) i pluszaki dzieciom. A potem wysuszyć na słońcu jak jest to możliwe. Ostatnio dowiedziałam się, że nie wszystkie roztocza zginą podczas prania (nawet w wysokiej temperaturze). Pościel trzeba także mrozić - 2-3 dni. Chociaż trzeba obserwować dziecko, bo może uczulenie dotyczy tylko tego dziadostwa, które ginie w pralce. A życie zbyt sterylne bez potrzeby, może nas zgubić... i doprowadzić do innej choroby: tzw. choroby czystych rąk. A to nas prowadzi do osłabienia odporności na szczeblu najniższym - zarówno my jak i dzieci będziemy zapadać na każdą możliwą chorobę, której wirusy czy bakterie będą w naszym otoczeniu. Z dwojga złego wolę alergię.
13:04
Apetyt mnie opuszcza. Błyskawicznie jestem najedzona, wciąż towarzyszy mi uczucie pełności (może z powodu takiego dużego brzucha? ;p). Chociaż czytałam, że wynika to z braku możliwości rozciągnięcia się żołądka (dziecko to uniemożliwia). A ponieważ wciąż jest mały, mało się w nim może zmieścić i szybko człek czuje się pełny.
Mimo tego mam wrażenie, że puchnę. Nie, nie jest tak gorąco. Nogi czy kostki nie puchną. Po prostu czuję, że w całości nabieram wody... Jeszcze nie czuję się obrzęknięta, ale chyba to kwestia czasu.
Może, Maleństwo, powinnaś już się brać na ten świat, żeby oszczędzić swoją mamę? :-)
Powodzenia, bo to już pewnie za chwilkę:)
OdpowiedzUsuńOj tak. W zasadzie wolałabym urodzić nawet na dniach, a nie czekać, aż będę musiała skorzystać ze skierowania do szpitala :)
UsuńJa też mam alergię...tylko na owady, a właściwie to na osy :/ Brrr... Tak dziś do Ciebie zajrzałam bo jakoś cicho tu i mało Ciebie i myślałam że witasz już wiosnę z Dzidzią :) Tak czy inaczej 3mam kciuki.A-moi chłopcy też wiosenni obaj ;)
OdpowiedzUsuńO, rany. Czyli ukąszenie to prawdziwy stres, co?
UsuńU mnie ostatnio było cicho, bo przygotowywałam dom już na tip-top. Teraz mieszkamy u moich rodziców, więc kwestie przygotowań chciałam już zamknąć.
No i tak, wolałabym być już z Małą i cieszyć się wiosną... Tak czy siak, dziękuję za kciuki :)
Jestem alergikiem - trawy i drzewa - od lat się odczulam, małe efekty, ale gdy na czas ciąży musiałam odstawić leki a potem podczas karmienia również to bardzo źle wspominam tamtą wiosnę :/ Życzę powodzenia i szczęśliwego rozwiązania!
OdpowiedzUsuńWłaśnie... to odczulanie nie tylko, że drugie, to jeszcze czasami o dupę rozbić, bo nic nie daje... Ja też na lekach i teraz coraz gorzej znoszę brak leków. Nie tylko trawy i drzewa, ale ostatnio widzę, że już deszczowa pogoda nie przynosi ulgi, a pogarsza... i chyba uczulenie na grzyby mi się nasiliło...:( Czeka mnie trudny czas, jedynie na soli fizjologicznej do oczu i chrzanie (polecam kiedyś spróbować, jak daje mocno w kość, to chwilowa ulga jest, tylko musi bardzo uderzyć do głowy, więc spora łyżeczka musi być)...
UsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam! :)