Kiedy przez okno zagląda szarość i oślizła mżawka, jedyne czego chce rodzic, to święty spokój, gorąca herbatka z sokiem i dobrą książką. No i kocyk.
Oczywiście, że pracujący rodzic w ogóle nie zastanawia się, czy jest mżawka, kiedy wie, że goni go termin i ten nieprzyjemny oddech szefa na karku. Ale kiedy jest to rodzic, który siedzi (ha ha ha!, zawsze mnie to śmieszy), to raczej zauważy, że "cholera, pada...". Bo oznacza to automatycznie, że nie będzie możliwości ani pospacerowania, ale zabawy na powietrzu.
[Dziecko podziębione ale niegorączkujące, powinno być chociaż 20 minut na zewnątrz, jeśli pogoda na to pozwala. A u mnie obie panny przeziębione...]
Więcej: okazuje się, że dzieci zamknięte w domu (niezależnie od tego, jak duży byłby), potrafią odstawiać takie numery, że człowiek nie wie, czy lepiej na nie krzyczeć czy się przy nich rozpłakać.
I wtedy myślę, że dobrym pomysłem jest książeczka p. Małgosi Żółtaszek i p. Pawła Pawlaka "Basałyk i Psotka idą do pracy" (cz.2), którzy po raz drugi pokazują, że bawiąc się w dorosłych, można się nie tylko czegoś nauczyć, ale też świetnie się bawić.
Trudno sobie wyobrazić jedynaka, który bawi się w sklep. No, bo ileż można sprzedawać wymyślonym klientom. W końcu i matka zostanie zaprzęgnięta do czynnego uczestnictwa, a wtedy nie wiadomo, czy powstanie coś na obiad. Jak wiadomo, dzieci są wymagające w kwestii różnych zabaw i zasad jakie sobie wymyślają.
Zarówno pierwsza, jak i druga część opowiada o tym, jak to rodzeństwo bawi się w dorosłych. Jak to działa poczta, jak salon kosmetyczny i tak dalej. Takie zawody, chciałoby się powiedzieć, bardzo charakterystyczne, klasyka gatunku. Dzieci od wieków bawią się w wykonywanie takich zawodów. I o tym możecie przeczytać tutaj. Natomiast druga część to trochę inne rodzaje zabaw w dorosłych. To są już złożone i skomplikowane zawody. Więcej: są to zawody dość odległe, leżące najczęściej w sferze marzeń dziecka, które być może nigdy nie zetknie się z tymi zawodami w prawdziwym życiu...
No, może poza pierwszym, jakże ważnym - z mojego punktu widzenia - rozdziałem. Praca w domu, czyli co wolno chłopakom, a co dziewczynom?. Nie wiem, czy jest bardziej złożona i odpowiedzialna praca, która wymagałaby aż tylu umiejętności, zaradności i siły. Ale kiedy czytamy drugą część tytułu, odzywa się w nas, kobietach, na wewnętrzna feministka. No, bo jak to: wolno?! Jednak sam rozdział nas uspokaja. Głos zostaje oddany dzieciom, które same zastanawiają się, czy to jest praca, skoro się nie zarabia. A może jednak się zarabia...? Polecam ten rozdział każdej mamie, by przeczytała ją swoim dzieciom.
Pozostałe rozdziały nie budzą już tyle emocji. To znaczy: budzą inne emocje. Mamy Galerię sztuki, czyli co to jest talent?; Wydział śledczy, czyli co daktylos ma wspólnego z detektywem? i Telewizja, czyli daj mi tu blendę!
Każdy rozdział to jakaś historia. A wszystko razem spaja fakt, że Psotka i Basałyk są na wakacjach z dziadkami. No, to nie będą bawić się w pracę, która nie kojarzy się z czymś przyjemnym. Artystyczne zawody są takie wakacyjne - bo ci ludzie robią to na pewno nie z przymusu, ale z pasji.
Tak jak w poprzedniej części, w tekście na kolorowo zaznaczone są słowa związane z danym zawodem, a same słowa napisane wielkimi literami. Dzięki temu łatwiej je odnaleźć, kiedy już przeczytamy jego definicję w słowniczku, który znajduje się na końcu każdego rozdziału.
Książka jest formatu A4, więc nie należy do małych, ale mnie to nie przeszkadza. I poziomem nie odbiega od swej poprzedniczki, Części Pierwszej. Podobnież ilustracje, ten sam styl, bo ten sam ilustrator. Mimo że tekst jest bardzo przystępny, a pomysł na książeczkę tego typu bardzo dobrze zrealizowany, to niestety (znów) ilustracje mi się nie podobają. Wiem, że to ma być taki trend, jakby figur geometrycznych, ale postacie przez to nie są sympatyczne, tylko groźne i jakieś nieprzyjazne. Kolaż różnych grafik jest w porządku, podobają mi się "wtrącenia" grafik-zdjęć przedmiotów, które mają zastąpić prawdziwe sprzęty danego zawodu, to jednak nie przemawiają do mnie. I do Bu też nie.
Za to sądzę, że obie części przygód Basałyka i Psotki, którzy "idą do pracy" będą świetną pomocą dla pań przedszkolanek, które w końcu również uczą pewnych zachowań społecznych dzieci i - z tego co wiem - także bawią się z dziećmi w różne zawody.
Moja ocena: Polecam. Wszystko jest ok. Tylko ilustracje nie w moim typie, chociaż i tak nie całkowicie, ale częściowo.
Za to sądzę, że obie części przygód Basałyka i Psotki, którzy "idą do pracy" będą świetną pomocą dla pań przedszkolanek, które w końcu również uczą pewnych zachowań społecznych dzieci i - z tego co wiem - także bawią się z dziećmi w różne zawody.
Moja ocena: Polecam. Wszystko jest ok. Tylko ilustracje nie w moim typie, chociaż i tak nie całkowicie, ale częściowo.
Tytuł: Basałyk i Psotka idą do pracy. Część 2
Autor: Małgorzata Żółtaszek
Wydawnictwo: Poradnia K
Rok wydania: 2016
ISBN: 9788363960391
ISBN: 9788363960391
Oprawa: twarda, kartki solidniejsze, ale matowe, lekko szorstkawe
Liczba stron: 68
Liczba stron: 68
Wiek czytelnika: 3-9
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Poradnia K:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!