Kiedy byłam mała moja mama dość często zmieniała pracę. A my - ja i moja siostra - wraz z tymi zmianami, zmieniałyśmy nasze zabawy. Zawsze jednak musiały to być "papiery". Mama często przynosiła nam takie zużyte, źle wypełnione, źle wydrukowane i generalnie z jakimiś defektami. A to druczki, a to pity, a to inne formularze z okienkami do wypełniania i kropeczkami na datę i podpis. I od razu robiło się nam biuro, poczta, bank i inne tego typu. Zabawy te stanowiły niewyczerpane źródło radości naszych rodziców, którzy widząc, jak robimy sobie przerwę na kawę, mówili, że dzieci potrafią obserwować.
Książeczka "Basałyk i Psotka idą do pracy" Małgorzaty Żółtaszek (pozdrowienia dla Wydawnictwa Poradnia K) to nic innego jak powrót do czasów takich zabaw. A to praca w korporacji, a to poczta, fryzjer (czy salon piękności), straż pożarna czy akcja chirurgiczna. Zabawy z ratowanie kogoś to jedne z ulubionych zabaw dzieci: uratowanie biednego pieska-przytulankę, który leży "sam na zimnie" - w kącie pokoju to u nas standard. Jednak Basałyk i Psotka mają szczęście, bo mogą bawić się razem i zabawy opisywane w książeczce sprawiają więcej radości.
Do tego typu wspólnych zabaw Mania musi jeszcze podrosnąć, chociaż aktualnie trwa i Buńki fascynacja fryzjerstwem, więc ja - jako matka - muszę dzielnie stawiać opów wiecznym pytaniom (stawianym najczęściej w czasie jakiegoś zamieszania, by wykorzystać sytuację) o nożyczki. U nas nie są zabronione. Bu umie się nimi posługiwać, ale nie jestem przekonana, że nie będzie żałowała obcięcia futerka kotkowi-przytulance, nie mówiąc już o zrobieniu w nim dziury. Ostatnio nawet Bu próbowała zaangażować Maniulę, by była klientką, ale Mańka zbuntowała się przeciwko ostremu grzebykowi dla lalek.
Książeczka pokazuje, że dzieci widzą doskonale, co robią dorośli i w pewnym momencie chcą ich naśladować (tak fajnie jest przybijać pieczątki, że na poczcie pani muszą się świetnie bawić!). Więcej: dla starszych dzieci jest to nauka branżowych słówek, które są nie tylko zabawne, ale i przydatne w przyszłości. Dla uproszczenia są one zakreślone tym samym kolorem i na końcu każdego rozdziału ujęte w słowniczku, co przyda się na pewno nieco starszym dzieciom.
Czasami też nam, dorosłym trudno wyjaśnia się dzieciakom co my, rodzice, robimy w pracy. Bo "praca", jako wyjaśnienie wystarcza takim 3-latkom jak moja Bu, chociaż i ona już zagaduje, co się w tej całej "pracy" robi. Dzięki tej książeczce łatwo to wyjaśnimy. Nawet jeśli nie pracujemy w korporacji, a w biurze, to i tak rozdział ten będzie nam pomocny. A może zainspiruje nas do zabawy z dzieckiem w to, co robimy w pracy, tylko na prostszych zasadach, podpatrując Basałyka i Psotkę.
Graficznie miałabym zastrzeżenia do przyjacielskiej strony postaci. Dla mnie nie mają specjalnie miłych wyrazów twarzy. Ale pomysł z kolażem - świetny.
Moja ocena: Polecam. Gdyby nie te ilustracje... Ale jednak. Sama książeczka bardzo przyjemna. A przy okazji pokazuje dorosłą stronę dziecięcych zabaw, trochę nas nauczy... Jak najbardziej na "tak".
A na koniec mały kwiatek (kilka dni temu):
- Mama, pobawisz się ze mną? - Bu już marudzi od kilkunastu minut, więc wiem, że nie ma rady.
- A w co? - pytam, szykując się na "w chowanego" lub inną zabawę, która mnie wykończy o 19 z minutami.
- We flyzjela - odpowiada.
Unoszę pytająco brwi do góry.
- No, chodź. Usiądziesz w kolejce - namawia mnie.
- Ok, tylko... - zaczynam.
- Dobla, zlub sobie kawusię i wypijesz w kolejce, a potem ja cię uczeszę, zgoda?
A mnie szczena opadła. To dziecko nie przestaje mnie zaskakiwać.
Tytuł: Basałyk i Psotka idą do pracy. Część 1
Autor:Małgorzata Żółtaszek
Wydawnictwo: Poradnia K
Rok wydania: 2015
ISBN: 9788363960100
ISBN: 9788363960100
Oprawa: twarda, kartki solidniejsze, ale matowe
Liczba stron: 64
Liczba stron: 64
Wiek czytelnika: 3-9
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Poradnia K:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!