wtorek, 14 marca 2017

Nowa "Księga Dziecka" Searsów [RECENZJA inna niż wszystkie]

Pamiętam, jak umordowana przyjechałam z Maniulą po odwiezieniu Buńki do przedszkola. Zabranie się z tą dwójką do samochodu, pamiętając o wszystkich elementach, bez których dwunastominutowa podróż samochodem może przerodzić się w trwające całą wieczność piekiełko, to już nawet nie wyzwanie, a czyste szaleństwo.

Tym razem pomimo tych wszystkich drobiazgów, o których pamiętałam, było koszmarnie. Jeszcze dobrze nie wyjechałam na drogę, a Mańka już rozpoczęła koncert. Buńka musiała wtrącać swoje trzy grosze w postaci haseł: "nie mogę wyjąć tej żulawinki z woleczka!", "Koculek spadł na ziemię!" i w ryk. Połowa drogi za nami a ja mam wrażenie, jakbyśmy jechały od ładnych kilkunastu godzin.

Kiedy wracam, Mania drze się na cały regulator. Śpiewam do niej, mówię, uspokajam, to puszczam to wyłączam muzykę - nic nie działa.



Ale w końcu przyjechałam. Nerwy w strzępach, cała się trzęsę. Marzę o tym, by uśpić dziecko i mieć te pół godziny na kawę. I ciszę.Wtedy dopada mnie listonosz, a ja widzę, że przyszła - w końcu - wyczekiwana przeze mnie "Księga Dziecka. Od narodzin do drugiego roku życia" Searsów. Poczułam się tak, jakby ktoś podszedł do mnie i chwycił mnie pod rękę, bym mogła się na nim oprzeć. A bek na końcu nosa zamienił w uśmiech. Książka potrafi zdziałać cuda.

Kiedy tylko dziecko mi zasnęło rzuciłam się na czajnik, po czym sięgnęłam po książkę - a w zasadzie opasłe tomisko. I wsiąkłam.

Pierwsze wrażenie: Książka jest cudownie napisana, nie da się ukryć, że autorzy nie tylko znają się na rzeczy, ale przede wszystkim rozumieją jak to jest być rodzicem, a nie tylko lekarzem, który zaleca praktyki wyrwany z kontekstu "życia dziecka". Wszystko tam ma sens. Logicznie wyprowadzone tezy prostymi tak naprawdę argumentami stają się oczywiste.

A teraz trochę szczegółów.
Książka naprawdę ma te niespełna 800 stron, więc na całe szczęście papier jest najprostszy a okładka przyjemnie matowa lecz miękka, by nie dodawać jej kilogramów. Ma służyć, być w użyciu, a nie stać na półce, więc super.

Dla wygody mamy tutaj bardzo złożony podział.:
- 5 części: Początki podstawy opieki nad dzieckiem, Karmienie i odżywianie dziecka, Współczesne rodzicielstwo, Rozwój i zachowanie małego dziecka, Bezpieczeństwo i zdrowie dziecka.
- Każda z części ma rozdziały - wszystkich razem jest 28. Średnio 5-6 rozdziałów.
- Każdy jeden rozdział ma jeszcze swoje podrozdziały: przypada średnio koło 10 podrozdziałów na jeden rozdział.
- Plus na końcu siatki centylowe dla chłopców i dziewczynek oraz Indeks.

W środku znajdziemy nie tylko suchy tekst, ale też staranne rysunki (jakby ołówkiem) oraz ramki, w których odseparowano tekst dodatkowy.

Ciekawą formą jest potraktowanie pewnych aspektów danych tematów jako odpowiedzi na pytania, które mogą (i najczęściej tak jest) nurtować rodziców.

Czcionka jest przyjemna, dobrze się czyta, a tekst podzielono na dwie kolumny na stronie, przez co nie tworzy się nam obraz rozmytej plamy tekstu. Optycznie widzimy "kratkowany" tekst, jakby w blokach i możemy łatwiej ogarnąć wzrokiem kawałek tekstu dotyczący danego tematu.






To tyle jeśli chodzi o techniczne aspekty książki. A jak ja ją odebrałam? 
Przede wszystkim jest kompetentna. Autorzy (o których wiemy, że nie tylko jedno trzech z nich jest pediatrami, a czwarte doradcą laktacyjnym, ale przede wszystkim są rodzicami) sami piszą o sobie w pierwszych słowach książki: "My nie tylko napisaliśmy tę książkę - my ją także przeżyliśmy". Nie unikają trudnych, niewygodnych tematów. Jeśli w jednym miejscu zagadnienie tylko zostało poruszone, Czytelni od razu zostaje poinformowany gdzie znajduje się jego rozwinięcie. 

Prawie fizycznie wyczuwa się spokój.  Czytasz i się uspokajasz, bo okazuje się, że mimo niewiedzy na dany temat, intuicja Cię nie zawiodła. A jeśli zaprowadziła Cię jednak na manowce, to nic straconego, można jeszcze skorygować błąd, bo przecież ludzką rzeczą jest błądzić. Ale trzeba umieć się też przyznać przed sobą do błędu i zacząć pracować nad tym, by go naprawić. Jednak jest też bardzo ważna rzecz: nie odkładamy tego na jakieś fikcyjne "jutro"!

W sposobie, w jakim Searsowie się wypowiadają, wyczuwamy dużą empatię i zrozumienie dla rodziców, którzy nie mają kompletnie doświadczenia. Pokazują ogromne zalety rodzicielstwa bliskości, podając kolejne argumenty, które świadczą o tym, że nie ma szans, by samo rodzicielstwo bliskości mogłoby rozpuścić dziecko, czy utrudnić uczenie samodzielności. Oczywiście mówimy tu o mądrym rodzicielstwie bliskości a nie trzymaniu dziecka na smyczy, tłamsząc go. I to nie tak, ze jest to jakaś trudno wyczuwalna granica. Myślę, że jest to dość intuicyjna sprawa. Ale w razie obaw - cała książka jest jakby opatulona mądrym podejściem do rodzicielstwa bliskości. Przez to jest bardzo naturalna. Nie mamy poczucia, jak w przypadku innych książek-poradników, że coś nam zgrzyta. Jakbyśmy nie były do końca przekonane, że dana metoda jest słuszna i zadziała. A jeśli zadziała, to czy przypadkiem nie zostawi po sobie "rannych"...

Tak jak pisałam wcześniej - dzieje się to za sprawą naturalności i logiki w rozumowaniu i prezentowaniu argumentów przez Autorów. Po prostu czytając czuję się zaopiekowana. A to niezwykłe uczucie, kiedy jest się mamą. Zwłaszcza, kiedy dotyczy to poradnika dla rodziców.


Moja ocenaBardzo polecam. Książka jest wybitna. Obszerna, chociaż nie męczy nas bzdurnym wodolejstwem, z którego nic nie wynika, a jest to rzetelna wiedza, chociaż przelana na papier w bardzo przystępny sposób. Często łopatologicznie, chociaż nie jest to wada, bo czasem naprawdę rodzice potrzebują tego, zwłaszcza jeśli chodzi o żywienie -przynajmniej tak widzę z mojej perspektywy. Poza tym obrazki, ramki - wszystko sprawia, że łatwiej się czyta. 
Tytuł: Księga Dziecka. Od narodzin do drugiego roku życia
Autor: William, Martha, Robert, James Sears
Wydawnictwo: Mamania
Rok wydania: 2017
ISBN:
9788365087904
Oprawa: miękka (okładka klejona z elastycznymi okładzinami)
Liczba stron: 800

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mamania:

http://mamania.pl/ 

6 komentarzy:

  1. Ciezko mi ocenic pod katem merytorycznym - dzieci dopiero w dalekich planach. Planach co prawda sa juz systematyzowane a folder DZIECKO wlasnie sie wzbogacil o nowa ksiazkowa pozycje 😉

    ZAPRASZAMY DO SIEBIE PO GARSC POMYSLOW NA FILMOWY WIECZOR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie, że dziecko w planach w ogóle jest, gratuluję decyzji. W dzisiejszych czasach nie jest to takie oczywiste. A książkę bardzo polecam. Więcej: proszę nabyć ją jeszcze w ciąży (a nawet przed, jeśli to możliwe), gdyż jest tak dużo wskazówek, jak dobrze się przygotować na dziecko.

      A na bloga wpadnę, jak tylko chwilę znajdę,
      Pozdrawiam i zapraszam częściej, bo tu nie tylko "dzieciate" tematy:)

      Usuń
  2. Myślę że to ciekawa propozycja dla rodziców, ja w niedługim czasie może zostanę mamą (mam nadzieję) więc zwrócę na nią uwagę w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to będę trzymać kciuki! To dużą rzecz! :) A książka jest naprawdę rewelacyjna. Myślę, że też warto zwrócić uwagę na inne książki z tej serii od Searsów. Co prawda nie czytałam, ale jeśli są tak pisane, jak ta - to warto i je przeglądnąć. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Niestety nie ufam do końca takim pozycjom, ale z chęcią się zapoznaję, bo zawsze coś można z takiej lektury wynieść. Być może jest rzeczywiście wybitna, jak piszesz, zerknę na nią i przekonam się sama :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem sceptyczna wobec poradników. W zasadzie to muszę przyznać, że nie lubię ich kupować. Ale ta pozycja jest inna. Czy jest wybitna - nie mam porównania. Ja odbieram ją naprawdę dobrze. Nie jest nachalna. Nic nie wzbudza moich podejrzeń, jest naturalna i logiczna. Chyba to mnie ujęło. Polecam się zapoznać, chociaż nic nie zastąpi konsultacji ze specjalistą, czy to laktacyjnym, czy żywieniowym czy po prostu pediatry.

      Usuń

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric