27 lipca 2016 r.
Czwartek
Mania: 3 miesiące, 27 dni
Bu: 2 lata, 9 miesięcy i 26 dni
Waga: 59, 5 kg
Pogoda: Istne szaleństwo. Że też jeden dzień jest w stanie pomieścić coś takiego: skraw, wicher, ściana deszczu, burze z piorunami. Brakuje jeszcze gradobicia i klasycznego zimowego śniegu. Szczęść Boże!
17:41
Dorwałam się do komputera. Z trudem poruszam powiekami, zmuszając je do mrugania. Zmęczenie odbija się na dnie kubka z niedopitą kawą. Cisza o tej porze to jak święto narodowe. Powinnam celebrować ten moment aż się nie skończy. A tylko patrzeć, jak się skończy.
Mania śpi. Chyba próbuje nadrabiać ostatnie dwa dni, kiedy w swej łaskawości raczyła w ciągu dnia spać (pozbierawszy do kupy wszystkie drzemki) caaaałą godzinę. Przypominam, że dziecko ma niecałe cztery miesiące. Czyli pozamiatane.
To niechybnie skok rozwojowy. Może i spałaby mi na rękach, ale kiedy Bu w domu, to raczej możemy o tym pomarzyć.
A Bu w tym (i następnym, o zgrozo!) tygodniu ma wolne od przedszkola. Nie wszyscy wiedzą, że Bu roznosi energia w domu (a kiedy upał na przemian z burzami i ostrym deszczem, to głównie w domu...). To trochę tak, jakby przywiozła swoją osoba całe przedszkole.
Wierzcie mi lub nie, ale nie mam czasu na nic. Śniadanie jem o godzinie 15, kiedy Mania idzie na mini-drzemkę a Bu ubłaga u mnie jeden odcinek Kubusia Puchatka. Czasem dwa. Powiedziałabym, że nawet częściej, ale nie mam siły się tym przejmować. Chcę, by chociaż jedno dziecko nie hałasowało na swój sposób. A to dlatego, że skuszona błogim siedzeniem na kanapie, patrząc w pustą przestrzeń po zjedzonym śniadaniu, odczuwam natychmiastową potrzebę wypicia kawy, by nie przewrócić się na oczach córki, przybijając klasycznego gwoździa ze zmęczenia.
***
Wchodzę w niedzielę po kościele do domu. Cisza.
A jak wiadomo cisza w domu, w którym jest dwójka maluchów zawsze jest podejrzana. Dodajmy jeszcze, że są z ojcem. Teraz już zaczynasz się martwić. Przecież z tatą najlepsza się głośna zabawa, taka na pograniczu, że momentami chcesz krzyknąć: "Ej, ale uważaj na jej głowę!". Stąd cisza budzi niepokój.
Z ciszy wydobywa się dźwięk gadającej do siebie żywo Mani.
Myślę: "Pewnie eR. u niej jest". Zaglądam - Mańka sama w pokoju, wymachuje kończynami. Przełknęłam ślinę. Kilka razy zawołałam eR. po imieniu. Cisza.
Szybko wkraczam do salonu.
Bu siedzi na dywanie obok sofy z książeczką na kolanach. Obok mnóstwo rozłożonych zabawek.
- Tatuś śpi, mamusiu - szepcze.
Patrzę, rzeczywiście: jak byk! eR. skulony na kanapie śpi. Trącam go.
- Ej, nie zajmujesz się dziećmi?!
Budzi się, jakby po utracie przytomności. Patrzy na mnie i widzę, że próbuje sobie przypomnieć gdzie jest i co się w ogóle dzieje.
- C-co..?
- Ty śpisz?! No chyba kpisz! - Taa, jestem w szoku bardziej niż powinnam byś zła.
- Nie śpię... - mówi, ale zaraz dociera do niego, że przecież go obudziłam, więc raczej oczywiste, że spał. - Moment, H. mnie uśpiła. Pamiętam, że kazała mi zamknąć oczy i opowiadała mi bajkę...
Patrzę z politowaniem. Mógłby wymyślić coś bardziej wiarygodnego. Na dziecko będzie zwalał, jasne!
- Tatusiu, obudziłeś się - mówi Moja Córa z pretensją w głosie. - Musisz potrzebować spać! - Eh, jak ja uwielbiam tę jej składnię!
W zdumieniu obserwuję, jak podchodzi do eR. i głaszcze go po włosach i zaczyna lulać trzymając za jedną stronę poduszki, na której leżał.
- Śpij, tatuś, opowiem ci bajkę - mówi - Ale tylko jedną, zgoda?
Uśmiecham się z niedowierzaniem, jak mała kopiuje mnie. Może już nie lulam jej w poduszce, ale wszystkie hasła, głaskanie po głowie i wciąż powtarzanie: "Zamknij oczka!"... No, kopia!
***
W sobotę chrzciliśmy Manię. Wszystko się udało (kolejny wpis będzie dedykowany organizacji chrzcin). Do tego stopnia, że dopiero wieczorem uświadomiliśmy sobie, że w czwartek (21 lipca) mieliśmy czwartą rocznicę ślubu.
Kwiatowa. Co prawda kwiaty się u nas nie pojawiły, ale nie szkodzi. Mam swoją teorię, dlaczego kwiatowa. To proste: jeśli minie się papierowa, bawełnianą i skórzaną, to już może być tylko lepiej ;) Papier nie jest trwały. Bawełna na pewno trwalsza, chociaż rozciąga się w praniu, więc różnie z nią bywa. Skóra jest materiałem niezwykle porządnym i cenionym - nasze małżeństwo rozwojowo jest już na pewnym poziomie, dograliśmy się i czujemy jak na naszych oczach się konsoliduje. Teraz przyszedł czas, by się małżeństwem i tą jednością ucieszyć. Relacja rozkwita niczym najpiękniejszy kwiat. A my wciąż piękni i młodzi... W przyszłym roku czeka nas drewniana. Już mam pewne wyobrażenie o tym, skąd ta nazwa, ale nie uprzedzajmy faktów...
Tego wieczora właśnie, kiedy dzieciaki zasnęły snem kamiennym o 21:30, padłam na kanapę.
- A może w ramach zaległej rocznicy zrobimy sobie romantyczny wieczór? - zapytał eR. łasząc się do mnie.
- No nie wiem... - jakoś mnie te jego zaloty nie brały. - Wciąż myślę o tym moim uwięzieniu, nic nie mogę dla siebie zrobić.
- Ambicja cię uwiera, daj sobie czas. Dopiero co urodziłaś! - tłumaczy mi eR, widząc, że mój nastrój daleki jest od romantycznego. - Weź ją schowaj na chwilę, aż M. będzie większa. Wtedy ruszysz z kopyta!
Popatrzyłam pytająco:
- Schować?
- Na przykład... w stopie! - Caaaały eR.
- Eeee...- przyglądam się mojej stopie...
- Co? Ambicja się tam nie zmieści? - pyta prowokująco.
- Nie, zdecydowanie jest za duża na stopę - uśmiecham się.
- To w pupie schowaj, chyba, że tam będzie miała za dużo miejsca?
Prycham.
- Nie, no żartuję. Twoja ambicja jest duuużo większa.
Znam to zmęczenie, jedzenie śniadań o 15 albo w locie połykając za duże kawałki, bo robisz trzy rzeczy jednocześnie i nie masz czasu spokojnie zjeść:)
OdpowiedzUsuńHehe :) nie masz czasu spokojnie zrobić CZEGOKOLWIEK :)
UsuńSuper wpis, czyta się, jak ksiażkę :) Trafiłam tu przez przypadek, i chyba zostanę na dłużej :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuję :) i mam nadzieję, że będziesz wpadać częściej! :)
UsuńCiekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to przeczytać!:)
UsuńJakie to słodkie kiedy dzieci kopiują tak dorosłych 😊 Nasz synuś też tak nas naśladuje 😉
OdpowiedzUsuńDziecko potrafi być żywą kopią naszych zachowań i dopiero patrząc na dziecko widzimy, jak się zachowujemy, co mówimy i jakie miny strzelamy :P
UsuńW dziecku zostaje wszystko to, czego doświadczy, zobaczy, usłyszy. Fajnie się na to patrzy :) I idę o zakład, że Bu coraz częściej będzie Ci pokazywać jak wiele zapamiętała z ostatnich ponad 2 lat :)
OdpowiedzUsuńNajwięcej to widać, kiedy nas nie ma i mówią nam ci, co byli i widzieli :)
Usuń(najczęściej te pozytywne rzeczy)