poniedziałek, 3 października 2016

3 października - #CzarnyProtest

3 października 2016 r.
Poniedziałek



Mania: 5 miesięcy, 2 tygodnie i 4 dni
Bu: 11 miesięcy, 2 tygodnie i 3 dni
Waga: 59 kg (ale spodnie lecą i brzuch już prawie płaski)
Pogoda: Jakby ją kto zaczarował - cały czas, miarowo i ze smutkiem pada deszcz. "Niebo płacze, mama" - taka kwintesencja.




11:06



Wchodzę na facebooka i widzę, jak na moich oczach przewala się czarna fala: połowa znajomych zmieniła zdjęcie profilowe na #CzarnyProtest.

Ponieważ już pisałam, dlaczego sama nie biorę udziału w tym niemym krzyku liter i obrazów, nie będę się powtarzać, ale też zamierzam tego zmieniać. 

Czy to oznacza, że jestem przeciwko? Nie. Wręcz przeciwnie. Bardzo przeciwnie. Chociaż mogłoby się wydawać, że jest zgoła inaczej, bo ostatnio pisałam o 4 kłamstwach związanych z projektem ustawy antyaborcyjnej. Po prostu nie znoszę pseudomądrej gadaniny, która jest oparta o cudzych wypowiedziach. Tylko i wyłącznie.

Prawda jest jednak taka, że ustawa jest bardzo zła i krzywdząca. Ma tyle niedociągnięć, że aż strach pomyśleć, ile wariantów interpretacji może się pojawić. Wiemy, że to projekt obywatelski, więc z założenia nie może być doskonały. Ale skierowano go do dalszych prac. A istotą protestu jest zmuszenie władzę do tego, by go wycofała.

Mimo, że podoba mi się, iż życie ludzkie według ustawy zaczyna się w chwili poczęcia i od tej chwili należy o niego dbać, a nie - harat!, bo ma zespół Downa, co się przecież do tej pory zdarzało.
Ktoś zakrzyknie: "A jeśli płód nie ma rąk i nóg, ma wady genetyczne i źle zbudowane serce, to mamy pozwolić mu żyć?" Ja na to odpowiem pytaniem: "A jeśli po wypadku ktoś zostanie bez kończyn, w połowie będzie sparaliżowany, to już nie człowiek? Nie należy mu się szacunek i opieka?"

Ale ustawa ma mnóstwo punktów, których się boję:


1. Karalność kobiet.



Rozumiem przypadek kobiety, która w ciąży pije, rodzi pod wpływem alkoholu biedne dzieciątko, które wita świat mając 2 promile. I pamiętam taką głośną sprawę. Kobiecie nie można było zbyt wiele zarzucić. Taki punkt gdzieś powinien być w jakiejś ustawie.

We wspomnianym tekście o kłamstwach pisałam, że kobiety nie będą karane, a niektóre media, osoby publiczne i inne trąbią o więzieniach. To nie tak. Zapewne sprawy będą umarzane i wszystko będzie się rozchodzić po kościach. Tylko pytanie, czy to o to w tym chodzi. Widzę wyraźnie różnicę pomiędzy "nie podlega karze" (jak zapisano w projekcie) a "nie popełnia przestępstwa". W pierwszym wypadku trzeba uznać, iż przestępstwo miało miejsce, a dopiero później, po zbadaniu sprawy, odstąpić od wymierzenia kary. Bo jeśli gdzieś napisano "nie popełnia przestępstwa" to znaczy, że nie ma sprawy: człowiek jest niewinny i kropka. Nawet biorąc pod uwagę zasadę domniemania niewinności, mówimy cały czas o tym, że podejrzanie wyglądające poronienie może być przedmiotem śledztwa.

2. Usunięcie trzech wyjątków



Ustawa nie może czegoś nakazywać – od do. Może nakazać dzieciakom uczyć się. Ale już nie może powiedzieć im, jak i gdzie mają tę wiedzę zdobywać. Wiele mam decyduje się na naukę dzieci w domu, prawda? Tymczasem kiedy mamy do czynienia z ludzkim życiem, nagle okazuje się, że rząd, który popchnął obywatelki (mniejszościowy) projekt ustawy ma na ten temat swoje – mojsze – zdanie. Celowo nie piszę, że „państwo” tylko raczej władza i ta mniejszość, która podpisała poparcie dla projektu, by wylądował on w sejmie, bo to jednak co innego...
Państwo powinno robić wszystko, by nam, obywatelom żyło się dobrze. Nie powinno ułatwiać aborcji na życzenie, bo to jest – mówiąc dość brutalnie – w interesie państwa. Dzieci mają się rodzić. Ile znacie przypadków wśród innych gatunków, by zabijało swoje młode? No właśnie. Aborcji mówimy nie. Ale co, jeśli mamy do czynienia z taką sytuacją...?


a ) wyjątek dopuszczenia możliwości aborcji w przypadku gwałtu.



Nie ma chyba większego upodlenia dla kobiety, jak gwałt. Akt, który powinien być święty, piękny i prowadzić (bo taki jest w swym założeniu) do cudu, jakim jest nowe życie, nowy człowiek; staje się nagle przekleństwem. Już samo to zostawia na kobiecie blizny, które potrafią do końca życia boleć niczym świeże, otwarte rany. A teraz wyobraźmy sobie, że – mimo rzadkości występowania takich sytuacji – kobieta jest w ciąży. I co teraz? Nie jestem w sobie w stanie wyobrazić tego, co może czuć. Nie mogę się też wypowiadać tak, jakbym wiedziała. I chyba nie o to tu chodzi. Chodzi raczej o możliwość wyboru. Prawda jest taka, że dopóki nie wiesz, jak to jest być w tej tak skrajnie trudnej i okropnie bolesnej sytuacji – nie dowiesz się. I nie zrozumiesz. Państwo powinno nam w takich sytuacjach możliwość wyboru. I opiekę. I zrobić wszystko, by kobieta podejmując decyzję, wiedziała, co to w konsekwencji oznacza dla niej i dziecka.


b) wyjątek dopuszczenia możliwości dokonania aborcji w przypadku zagrożenia życia matki (niezależnie od wieku dziecka)



W ustawie wyraźnie podkreślono, że kobieta, której życie jest zagrożone musi dostać najlepszą opiekę medyczną. Nawet jeśli miałoby się to zakończyć śmiercią dziecka. I niby „gra muzyka”, a jednak nie, ponieważ z ustawy wynika, że opieka ta dotyczy tylko w przypadku zagrożenia życia. Jeśli istniałoby tylko podejrzenie poważnego (i w konsekwencji zagrażającego życiu kobiety) schorzenia – tutaj być może kobieta mogłaby mieć problem z wyegzekwowaniem leczenia. Prewencyjnie nie można stosować praktyk, które mogę zagrażać życiu dziecka.


c) wyjątek dopuszczenia możliwości dokonania aborcji w przypadku choroby dziecka (np. genetycznej), w wyniku której umrze tuż po porodzie.



Osobiście nie uważam, by śmierć dziecka tuż po porodzie była dla mnie wyznacznikiem terminacji ciąży. Czytałam wypowiedzi rodziców, którzy cieszyli się z podjętej decyzji o urodzeniu. Dzięki temu mogli chociaż na chwilę potrzymać dziecko na rękach, a potem mogli wyprawić mu pogrzeb a na cmentarzu maleństwo ma grób. Ktoś, kto nie ma dziecka nie zrozumie, jaki to dar, by potraktowano je jak człowieka.
Ale wiem, że jest to bardzo trudna sytuacja. Dlatego także w tym wypadku jestem za tym, by państwo pozostawiło tę decyzję rodzicom. Kto zadecydowałby o urodzeniu – zadecyduje i tak. Nawet jak w prawie będzie pozostawiona ta furtka.
Wiem jednak – czytam wypowiedzi lekarzy – że bardo wiele usuwanych ciąż, to dzieci z zespołem Downa. I to jest przesada. Takie dziecko jest prawie normalne. Trzeba mu pomagać, jest to ogromny ciężar i trud, ale wszystkie narządy działają normalnie. Są cofnięci umysłowo. Czy to znaczy, że nie mają prawa do życia? Czasami takie dzieci normalnie funkcjonują w środowisku. A stopnia upośledzenia nie dowiemy się w ciąży. Na przykład w przedszkolu u Bu, w jej grupie jest taki chłopiec. Wszystkie dzieci go lubią, chociaż wymaga większej uwagi, to jednak dzieci bardzo mu pomagają. Już nie wspominam o tym, że taka sytuacja uczy dzieci od małego wrażliwości i tolerancji.


***



Nie biorę jednak udziału w proteście. Nie zmieniam zdjęcia profilowego, nie strzelam sobie selfie w czerni, nie zasypuję swojej ściany na facebooku masą hashtagów. 
 
Łączę się w proteście z tymi (nie tylko kobietami, bo protestują też panowie), którzy chcą, by kobiety nie bały się zachodzić w ciążę.
Mogą o siebie dbać i robić wszystko, co mogę, by ich dziecko było zdrowe. Ale odkąd dojdzie do zapłodnienia, cały proces jest poza jej zasięgiem. W jej ciele dzieje się prawdziwy cud, ale nie ma ona żadnego wpływu na to, czy nie będzie to zaśniad, ciąża pozamaciczna, choroba genetyczna, schorzenie, które spowoduje, że dziecko umrze. Dlaczego więc w takich sytuacjach ma być w ogóle podejrzana?! Niech dopiszą punkt o karalności ciężarnych, które ćpają i piją, krzywdząc w ten sposób dzieci.
Łączę się w proteście z tymi, którzy chcą, by kobieta miała prawo wyboru w sytuacjach, których nawet w marny sposób nie można sobie wyobrazić „teoretycznie”.


Ale nie łączę się z tymi, którzy wykorzystują Czarny Protest po to, by zamanifestować jedyne prawo do decydowania o swojej macicy (a kogo interesuje czyjaś macica?).
Nie łączę się z tymi, którzy w dniu dzisiejszym chcą zawsze i wszędzie decydować, czy ich dziecko się urodzi, czy nie. Niezależnie od tego, czy jest zdrowe czy chore.
Nie łączę się z tymi, którzy dziś pod Sejmem krzyczą, że skoro to ich brzuch, to mają prawo „wygonić intruza”, kiedy chcą.
Nie łączę się z żadną z tych kobiet, która przyjdzie dziś na protest z kartką „chrońmy kobiety przed episkopatem”, tak, jakby to Episkopat posłał ustawę do dalszych prac. A księża uważają, jak uważają, bo „taki mają zawód”. Ale nie oni ustanawiają prawo. I nikomu niczego nie każą/nie zabraniają. A tak jak księża zdarzają się różni, tak i nauczyciele bez powołania się zdarzają, więc ja tam księży dzisiaj „rozgrzeszam”.

7 komentarzy:

  1. A ja wciąż zastanawiam się nad tym dlaczego nikt głośno nie mówi o tym, że ta ustawa będzie naruszała prawo, które obowiązuje w Polsce, a które wynika z norm prawa międzynarodowego, które przyjęliśmy?
    Właśnie przeciw tym naruszeniom będę dziś protestować, nie przeciw politykom, Kościołowi czy Episkopatowi. Po prostu przeciwko łamaniu prawa. Ale rozumiem Twoje spojrzenie na całą tą sprawę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodzi o tortury, o których pisałaś u siebie? Na pewno państwo nie ma prawa zmuszać NIKOGO do heroizmu. Zaraz dopiszę link do Twojego artykułu. i na pewno jeszcze na fb, to ważny głos w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawialam sie, jakie masz zdanie na ten temat I gleboko wierzylam, ze bedzie takie, jak przeczytalam (ale niepewnosc zawsze jest, zwlaszcza, ze nasze poglady na temat wiary I kosciola troche sie roznia). Na szczescie sie nie zawiodlam :).

    Choc w kilku aspektach mam delikatnie inny poglad na niektore sprawy.

    Zaczne od konca:

    KSIEZA.
    Nie zgodze sie, ze 'mowia tak', bo 'taki maja zawod'. Zawod, zwlaszcza taki, wybiera sie wedle przekonan. Nie ma czegos takiego, jak zmienianie pogladow z powodu pracy, jaka sie wykonuje. Jesli twoja praca nie jest zgodna z twoimi wierzeniami, to po prostu jej nei bierrzesz. Ja nie jestem rzeznikiem, bo nie pozwlolilyby mi na to moje poglady.
    Abstrahujac od tego, rok temu papiez Franciszek wypowiadal sie w kwestii aborcji, mowiac, ze jest to zbyt delikatna sprawa, by ja jednoznacznie traktowac, jako powod do chocby ekskomuniki. Nie popieral tego, ale dopuszczal wybaczenie. W zwiazku z tym, szarzy ksieza tez moga sobie darowac nazywanie kobiet walczacych o swoje prawa morderczyniami, nazywanie protestow 'marszami smierci', albo 'marszami diabla'.
    Wystarczy, ze wiele osob odsunelo sie od kosciola na przestrzeni lat wlasnie dlatego, ze kosciol sprowadza kobiety do pozycji diabla/przedmiotu/wielofunkcyjnego robota domowego I chociaz nie twierdze, ze robi to kazdy ksiadz (!), to jednak takie niewypowiedziane przekonanie pokutuje w katolickiej wierze, jak zreszta w kazdej innej nieco zbyt radykalnej ideologii.
    Skoro nie chcemy byc zniewolone, jak muzulmanki, ktorym z czasem zakazano praw do decydowania o sobie w ogole, to nie dajmy sie zwariowac I patrzmy na kosciol trzezwo I rozsadnie. Nie zapominajmy o tym, ze kosciol tworza rowniez panowie (w koncu siostry zakonne to tez tylko element dodatkowy/pomocniczy) I oni niestety nie sa w stanie pojac tragedii, jaka jest gwalt, czy nawet sama aborcja.

    Kosciol latwo dzieli, mowiac, ze ta, co dokona aborcji to diabel I morderca, ale nie bierze juz pod uwage tego, jaka tragedie ta kobieta przezywa. Nie widzi, ze sama aborcja to decyzja trudna I trzeba do niej podejsc indywidualnie, a nie dzielic swiat na czarny I bialy.

    Dodam jeszcze, ze od jakiegos juz czasu puszczam mimo uszu rewelacje zwiazane z kosciolem I jego innymi niz moje pogladami, ale niezmiernie przykro bylo mi wczoraj przeczytac, ze te kobiety, ktore chca miec prawo do wyboru sa potencjalnymi morderczyniami, albo zostaly opentane przez szatana.

    Szkoda, ze nie pietnuje sie z taka sama gorliwoscia gwalcicieli I pedofili (notabene tez gwalciciele). Odpuszcze sobie wspominanie, ze tych w szeregach kosciola rowniez nie brakuje, a jakos nie widze, zeby ktos z tym jakos sensownie walczyl.



    NIE LACZE SIE.
    Tu nie polemika. Ja tez sie nei lacze z tymi, co krzycza, ze moga robic co chca. Usuwanie ciazy to nie kolczyk w nosie I nie mozna tego traktowac, jako antykoncepcje. Po pierwsze dlatego, ze skoro DECYDUJESZ SIE na sex (pod warunkiem, ze sie decydujesz, a nie ktos robi to za ciebei) to musisz brac pod uwage skutek, jaki moze nastapic. Jestesmy dorosli I zachowujmy sie tak. Po drugie dlatego, ze aborcja jest szkodliwa dla kobiety rowniez. Jest inwazyjna I dla ciala I dla psychiki I o ile w uzasadnionych przypadkach powinna byc mozliwa, to nie powinna byc traktowana jako srodek zapobiegawczy.

    SMIERC DZIECKA TUZ PO PORODZIE.
    Ciezko mi sie wypowiedziec, co bym zrobila, bo moze faktycznie potrzymanie dziecka na rekach choc przez chwile jest warte 9 miesiecy noszenia ciazy ze swiadomoscia, ze cale poswiecenie I trud jest tylko po to, by przez moment zobaczyc dziecko, a potem przygladac sie, jak umiera. Nie wiem. Jednak wydaje mis ie, ze o tym jest w stanie zdecydowac kazda para samodzielnie. Dla mnie nie byloby roznicy czy urodzilabym sie na godzine, czy wcale, naprawde.

    Sadze jednak, ze to okrutne zmuszac dziewczyne, by trzymala ciaze przez tyle czasu ze swiadomsocia, ze wraz z chwila narodzin straci dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  4. GWAłT
    Kwestia wg mnei bezdyskusyjna i nie chodzi o to, ze wszystkie dzieci z gwaltu maja byc usuwane, ale o to, ze kazda zgwalcona kobieta powinna miec prawo do pigulki 48 godz po, a jesli z jakiegos powodu jej nie zazyla (byla nieprzytomna po gwalcie, albo nie dostala jej od lekarza, bo podparl sie klauzula sumienia) to powinna moc dokonac aborcji.
    Dodam jeszcze tylko, ze wydaje mi sie rozsadnym, aby w takim przypadku dokonywac do 3 mca.
    Rozumiem wszystkie glossy, ktore krzycza: ‘czemu dziecko ma byc ofiara?’, ale tu spiesze z zapytaniem: ‘a czemu kobieta ma nia byc po raz drugi?’. Co panstwo zrobilo, zeby zapobiec gwaltom, zeby ukarac zwyrodnialcow i zapewnic kobietom bezpieczenstwo? Co zrobilo, albo zamierza zrobic, zeby pomoc ofiarom? NIC. Przez te wszystkie lata. Bez wzgledu na to, czy rzadzila partia liberalna czy konserwatywna. Taki bieg rzeczy powoduje, ze zaczynam myslec, ze kobieta w panstwie znaczy tylko tyle, ile moze urodzic i posprzatac. I nie ma w tym nic z feministycznej gadki. Kocham facetow, szanuje ich i traktuje tak samo, jak dziewczyny. Nie ma lepszych i gorszych. Sa tylko madrzejsi i glupsi, bardziej uparci i zdolni posluchac argumentow drugiej strony.

    Idac dalej tym tropem, a nie bede ukrywac, ze ten punkt najbardziej mnei chyba bulwersuje, dopoki facet sam nie bedzie w stanie uznac dziecka z gwaltu za swoje i wychowywac go z miloscia, a potem, w razie, gdyby zdecydowal sie opuscic kobiete to placic alimentow na dziecko gwalciciela – doputy nie powinien sie w ogole odzywac w tej dyskusji. Jesli sam nie jest w stanie przyjac na barki ciezaru wychowywania i kochania, jak moze zmuszac swoja kobiete, zeby przez 9 mcy to dziecko nosila a potem urodzila? Jak moze nie dostrzegac, jaki to ciezar i bol? Jak moze patrzec na jej cierpienie i pozwalac na to, by mialo miejsce?
    Kobieta zgwalcona jest juz w wystarczajaco zlym stanie. Zmuszanie jej do noszenia pod sercem kogos, kto bedzie mial oczy, albo usmiech gwalciciela i zaraz po porodzie tymi oczami na nia spojrzy to zmuszanie jej do przezywania tego horror dzien w dzien i bez konca. Nie potrafie zrozumiec, jak mozna tego nie widziec.
    A najbardziej smieszy mnie, ze ci, ktorzy krzycza najglosniej, zapytani, czy beda kochac i wychowywac dziecko swojej zgwalconej kobiety – milkna, gubia sie w wymowkach, opuszczaja dyskusje i wcale juz nie sa tacy pewni swojego zdania. Nie sa aż tacy pewni wtedy, kiedy dociera do nich, że kobieta w ciaży z gwałtu może już nigdy nie będzie chciała urodzić ICH dziecka, że może już nie będzie w ogóle chciała się kochać, że przez ten rok ciąży i następne miesiące po niej na pewno nie będzie chciała siękochać.
    Bo przeciez latwo dyskutowac o sprawach, ktore nas nie dotyczą. Łatwo być obrońcą życia, jeśli jest się szczęśliwym rodzicem i ma sie w dupie tak naprawdę nieszczęścia innych. Wszystkim sie wydaje, że takie rzeczy, to tylko w filmach i może dlatego nie potrafią sobie wyobrazić, że gwałt może się przytrafić ich matce, siostrze, dziewczynie, albo córce. Wtedy już nie jest tak łatwo, nie?  A ja myślę, myślęo tym wszystkim i chociaż sama nie chciałabym musieć robić aborcji, to chciałabym mieć prawo nie rodzić dziecka z gwałtu. Dlatego sprzeciwiam się już teraz, chociaż sprawa mnie bezpośrednio na szczęście nie dotyczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. CHOROBA GENETYCZNA.
    To kwestia dyskusyjna, zwlaszcza w przypadku chorob, a nie defektow uniemozliwiajacych zycie po urodzeniu (vide: brak czaszki, mozg na wierzchu, itp.). Jednak powinnismy brac pod uwage, ze w Polsce nie zyje sie najlzej, a panstwo nie pomaga ludziom sie utrzymac (pomine milczeniem zalosny project 500+). Jesli wyobrazimy sobie sytuacje, ze mloda dziewczyna, ktora pracuje w krakowie za 5 zl na godzine I studiuje jednoczesnie dowiaduje sie o tym, ze dziecko bedzie chore tak, ze bedzie wymagalo stalej opieki, bo samo nie bedzie moglo zyc, to co ma zrobic? Podkoloryzujmy troche I zobaczmy, ze facet, z ktorym ma miec dziecko, umywa rece I mowi: nie moja broszka, ja nie jestem gotowy, a poza tym cie nie kocham, radz sobie sama. Co ma zrobic dziewczyna obarczona takim problemem do konca zycia? Skad ma wziac pieniadze na pomoc do opieki? A moze ma nie pracowac I zajmowac sie dzieckiem dzien I noc? Tylko wtedy... kto da pieniadze na utrzymanie? Alimenty w Polsce to smiech, a alimentacyjne rozprawy to zalosc, wiem z doswiadczenia, wiec na tym bym nie polegala. A, moze jeszcze dorzucimy, ze dziewczyna pochodzi z malej miejscowosci, wiec rodzice ze wstydu kazali jej sie nei pokazywac na oczy. Kto pomoze?

    Oczywiscie, moze oddac dziecko do domu dziecka, tylko... kto potem adoptuje kogos, kto lezy na lozku I patrzy w sufit, bo nie jest w stanie zyc samodzielnie?

    Tylko pytam. Nie mowie, ze trzeba usuwac, albo nie mozna, ale warto spojrzec jeszcze na mozliwosci finansowe rodzicow, bo jednych faktycznie moze byc stac na pociagniecie takiej odpowiedzialnosci, a innych zwyczajnie nie. Polska.

    OdpowiedzUsuń
  6. KARALNOść
    No właśnie. Co z tego, że kobieta NIE PODLEGA karze, skoro najpierw trzeba będzie o tym orzec? Nie wyobrażam sobie ciągania na przesłuchania kobiety, która poroniła. Po prostu NIE. To jest nieludzkie.

    Jak naprawdę chcą karać, to niech karzą te, co palą, piją, ćpają. Niech karzą facetów, którzy biją. Przestępców, którzy krzywdzą, ale, litości, nie kobiety, które poronią! I dodam, że samo przesłuchiwanie to jest chyba wystarczająca kara, nie mówiąc o tym, że świadomość pójścia do więzienia za poronienie to absurd. Nawiasem mówiąc takie więzienia istnieją. W Salwadorze na przykład.

    A może dojdzie do tego, że matka, która usunęła dostanie większą karę, niż sam gwałciciel? To by dopiero było super, nie?

    Dlatego uważam, że z bzdurnymi ustawami trzeba walczyć, bo mogą wyrządzić dużo zła, którego krótkowzroczni autorzy nie dostrzegają.


    ***
    I jeszcze co do tego dziecka bez nóżek i rączek… Co racja, to racja. Życie, to życie. Jednak, wg mnie, życie jest darem, jeśli możemy coś w tym życiu zrobić, a nie samym w sobie, idea, dla idei. Rączki czy nóżki to jedno, ale istota bez kontaktu ze światem, nieświadoma, niezdolna do samodzielnego życia, podtrzymywana przy życiu tylko dzięki maszynom, leżąca plackiem i patrząca w sufit, nie wiadomo, czy w śpiączce, czy w letargu, albo sparaliżowana, śmiem twierdzić, że tym życiem nie bardzo może się cieszyć. Nie wiem,czy chciałabym spędzić swoje życie nie mogąc się ruszyć, patrząc przed siebie, nie mogąc zrobić nic, bez przyjaciół (bo jak sie zaprzyjaźnić, jeśli nie masz kontaktu ze światem) i tylko z miłością rodziny, która ponosi tak wielki trud, żeby mnie przy tym życiu utrzymać.
    Ale to też kwestia dyskusyjna.
    ***

    Podsumowując, myślę, że w każdej decyzji trzeba kierować się logiką. Nie można dokonywać wyborów, bazując na WIELKICH ideach, bo wielkie idee rzadko pamiętają o zwykłym szarym człowieku. Oczywiście, trzeba chronic życie i jestem całym sercem za najsurowszymi możliwymi karami dla prawdziwych morderców (wolałabym, żeby jeden morderca został skazany na karę śmierci, ale dzięki temu nie zabiłby 10 innych osób), za surowymi karami dla gwałcicieli, czy tych, co mordują i znęcająsięnad zwierzętami. Tylko, że może zaczęlibyśmy od tego, zamiast deliberować, czy trzeba zaostrzać normalne, rozsądne prawo (notabene i tak jedne z ostrzejszych w Europie)?
    . Ludzie krzyczą, że trzeba kochać bliźniego i mu pomagać, bo to po katolicku, a potem sami go piętnują i opluwają, również w imię katolickich wartości. Nie potrafię sobie wyobrazić Jezusa (którego przecież rzekomo chcieliby naśladować), który się tak zachowuje.

    W Polsce za dużo jest nieprzemyślanej ideologii, za mało człowieka

    OdpowiedzUsuń
  7. ps Wklejalam na raty, bo BlogSpot nie pozwala na wypowiedzi dluzsze, niz 4 tys. znakow. Mam nadzieje, ze czesci sie nei pomieszaja. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric