piątek, 20 maja 2016

nr 34, 20 maja



20 maja 2016 r.
Piątek



Mania: 36 dni (1 miesiąc i 5 dzień)
Buńka: 2 lata i 7 miesięcy i 4 dni
Waga: 61, 2 kg
Pogoda: Ładna, wiosenna, słoneczna. Optymistyczna. kontrastuje z moim samopoczuciem.



15:34


A jednak. Mańka ma kolki. "Najpierw, powoli, jak żółw ociężale" sytuacja się rozwijała. Mała miała coraz większe problemy z odbiciem. Nie ulewała już tak koszmarnie, pozbywając się wszystkiego, co ze mnie wyciągnęła, ale powietrze, które kotłowało się w brzuszku dawało jej popalić. I sytuacja zaczęła się stopniowo zaostrzać. Coraz mniej snu, coraz więcej płaczu.

Od kilku dni wiem, że to jest to. Wiem, bo Buńka też miała kolki. Tylko od 4 doby. Tej zaczęły się teraz.
Wiem, że będę stosować sab simplex, bo wiem, że pomoże. I może przetrwamy.

Dziś już się popłakałam: mała spała 1,5 h w południe. I tyle. Pozostały czas, to rozdzierający (lub trochę mniej) płacz.



Kiedy dziecko ma kolki, prócz desperackiego poszukiwania pomocy wszędzie, gdzie się da i stosowania nawet najdziwniejszych praktyk, zastanawiasz się przede wszystkim, czy nie przeskrobałaś czegoś, że sobie na to zasłużyłaś. Może nie na początku, ale kiedy te kolki naprawdę zaczynają już męczyć rodziców. Kiedy pojawia się drugie dziecko i to drugie także ma kolki, jesteś już prawie pewna, że należy zrobić porządny rachunek sumienia, bo na pewno gdzieś tam będzie przyczyna, że znów cię to spotyka. Chyba, że to mąż coś przeskrobał...



16:02


Mańka zasnęła. Umordowana, upłakana. Po policzkach ciekły łzy. Nam obu.
Tak, jak Buńka darła się, jakby ją zarzynali i szło osiwieć i ogłuchnąć jednocześnie, bo potrafiła osiągać nieprawdopodobne decybele, tak Malutka nie ma aż tak donośnego głosu. Ma jednak okrutnie przejmujący. Okrutnie dla nas. Płacze, jakby się żaląc, że nikt nie chce jej pomóc. Nie wie, nie rozumie, że po prostu na ten moment nie mam jak jej pomóc.

Boli mnie głowa. Kiedy zasypia, cisza, którą prawie mogę usłyszeć, dzwoni w uszach.

Kręgosłup chce odpaść od rąk. I odwrotnie.

Czuję jak niewidzialna ręka ściska mi klatkę piersiową. Drżącą ręką sięgam po metalowy kubek, nalewam wodę i stawiam na płycie. Nie mam odwagi włączyć czajnika bezprzewodowego. Zalewam torebkę melisy. Nie zaszkodzi, a może pomoże.



***

Przypomniała mi się sytuacja sprzed ponad dwóch lat, kiedy to Bulinka miała kolki. Ktoś, z pewnością chcąc dobrze, powiedział:
- No, zobaczcie! Jak szybko zleciały te 3 miesiące! 



Padłam. Komu szybko zleciały, to zleciały...

Ręce i piersi opadają. Dosłownie.



8 komentarzy:

  1. nie chcę Cię dobić, ale moje dzieci nie miały kolek. Moja Mama doradziła mi coś, co w jej rodzinie Matki robiły od pokoleń. Piłam w ciąży koper włoski. Idealnie na zaparcia. Kiedy pojawiały się problemy brzuszkowe u dzieci - herbatka z kopru wloskiego (na początek ostrożnie, bo dzieci różnie reagują). Wszystkim polecam i większość później mi dziękuje ;) Jak mój Synuś alergią reagował na coś co zjadłam, gdy go karmiłam - pomagał też espumisan. Ale koper włoski do dziś ma swój ołtarzyk w domowej apteczce i stosuję go z ogromną ochotą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dobiłaś mnie. Wiem, że jedne dzieci mają kolki, a inne nie. Twoje nie miały i.. zazdroszczę. A to dlatego, że u nas koper nie pomaga. Co prawda jak już się starszej coś działo żołądkowego - to owszem. Ale na kolki nie. A piłam. Teraz też. Jest też składnikiem herbatek na laktację, więc cały czas pijam... No cóż. Niektórzy mają szczęście. Inni mają pecha. W tej dziedzinie tylko te dwie opcje wchodzą w grę.

      Usuń
  2. U nas z Marcinkiem też męczyliśmy się z kolkami, aż pomógł espumisan dla takich dzieci. Z drugim przeczytałam książkę dr Karpa i zastosowałam się do tego o czym pisał- był więc otulacz i szumiś. Z początku myślałam że znowu wydaliśmy kasę (wiadomo rodzic w potrzebie łapie się wszystkiego więc to łatwy kąsek by na nim zarobić) a problem będzie nie rozwiązany, ale okazało się że to był lek na całe nasze zło. Przy Jasiu jak tylko zaczynał być niespokojny owijaliśmy go w otulacz, włączaliśmy szumiącego misia i nosili i... spokój i kolek brak! Polecam może i Wam pomogą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas zasady "s" dr Karpa od początku. I było ok. Od 1,5 tygodnia sytuacja się pogarsza i teraz już jest kiepsko z tym jej płaczem... Zaczęłam podawać krople. Ale na efekty trzeba trochę poczekać, więc za kilka dni już będzie wiadomo. Kilka dni. To brzmi jak cała wieczność...

      Usuń
  3. Współczuje kolek. Mój mały miał przez pierwsze dwa tygodnie. Bez przerwy. Ja stosowałam Lefax. I suszarkę na kolki. Trochę nie konwencjonalnie. Dobra jest też jazda samochodem. Albo spacer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, zobaczymy, czy te kolki u małej to krótka sprawa, czy raczej będziemy się męczyć te kilka boleśnie długich miesięcy...
      Suszarka, jak i odkurzacz - niewiele dają. Samochód działa, ale na razie mamy jeden, którym jeździ mąż. Czekamy na drugi, który jest u mechanika już drugi tydzień...pff... A spacer średnio pomaga. Dziecko nie śpi, kręci się i jak boli - beczy. Mocno liczę na to, ze mała nas tylko "straszy" takimi kolkami i będą trwały krótko. Oby chociaż krócej niż przy starszej :)

      Usuń
  4. moja córka też miała kolki, jak sobie przypomnę ten płacz czasem do czwartej rano z małymi przerwami gdy zjadła i dalej się darła to aż mnie ciarki przechodzą. ile sposobów człowiek próbował na tą kolkę to szok. też usłyszałam nie martw sie to tylko około trzy miesiące no góra cztery i przejdzie, no przeszło ale wtedy to była masakra, taki płacz którego zadnym sposobem nie mozna ukoić to jest okropne, ja nawet myślałam że coś zle robię, źle trzymam, kołyszę, albo coś jem nieodpowiedniego, miałam wrażenie że źle się mała zajmuję skoro nie umiem jej pomóc. trochę pomogły jej krople sab simplex fakt dalej się budziła i płakała ale nie tak okropnie i można było ukoić jej płacz huśtaniem albo dźwiękiem suszarki, dawałam też bio gaję. napiszę Ci tylko tyle, trzymaj sie jakoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tylko 3 miesiące". Jak czyjeś dziecko miało kolki, to na pewno tak nie mówi. Tak mówią tylko ci, którzy znają zjawisko kolki z opowieści. Każda minuta - jak godzina. Mała jest z nami 1,5 miesiąca, a ja mam wrażenie, że minęły lata świetlne odkąd wróciłyśmy ze szpitala.

      Ja też sądziłam przy pierwszym dziecku, że to wszystko to jednak wielka porażka z mojej strony i zawodzę i siebie i męża, a przede wszystkim dziecko. Teraz znów mamy kolki i już tak nie sądzę. Jestem mądrzejsza, ale emocje jakie towarzyszą płaczącemu dziecku, któremu nic nie pomaga - niezmienne.

      Dziękuję za wsparcie. Eh... jakoś muszę przetrwa te "tylko 3-4 miesiące" :)

      Usuń

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric