Słowo, które mrozi krew w żyłach: kolki.
Masz dziecko? Jeśli tak, to na dźwięk słowa „kolka” dreszcz przebiega ci po plecach. Niektórzy to nawet bogobojnie żegnają się, jakby odprawiali jakiś egzorcyzm. Ludzie generalnie wiedzą, co to znaczy, że dziecko ma kolki i co stoi za ty terminem: rozdzierający płacz-krzyk, którego nie da się ukoić niczym i świadomość, że kolka wywołuje w dziecku ból, bo napina się i kopie nóżkami, jakby chciało „wykopać” ból.
Co znajdziemy w Internatech: charakterystyka, przyczyny i sposoby radzenia sobie
Kiedy na zegarze wybija godzina „W”
(najczęściej wieczorami) dziecko zaczyna płakać, jakby za
włączeniem guzika. Mordownię tę lekarze diagnozują poprzez tzw.
„metodę trójek”: od 3 tygodnia 3 razy w tygodniu przez 3
godziny. Ale prawda jest taka, że to dość umowna charakterystyka.
Dziecku kolka może się zacząć w dowolnym czasie do 1 miesiąca.
Maleństwo może płakać 2 razy w tygodniu albo nawet 5. Płacz może
trwać aż 3 godziny, ale nie musi. No i podobno mija po 3
miesiącach, co jest jeszcze bardziej umowne, bo każde dziecko
rozwija się w innym tempie, a od jego rozwoju zależy długość
trwania kolki.
Jakie są przyczyny kolki? Teorie
popularnych portali internetowych poświęconych dzieciom i rodzicom
dobrze odzwierciedla cytat z jednego z nich:
Tradycyjnie uważa się, że kolka
niemowlęca jest wywołana kolką jelitową i to ból brzucha
powoduje płacz malucha. [...]Według nieco innej teorii, płacz
dziecka jest wywoływany również przez ból brzucha, ale związany
z niedojrzałością bariery jelitowej i zaburzeniami wydzielania
hormonów jelitowych. Jeszcze inną przyczyną ataków kolki może
być także częsty u małych dzieci refluks żołądkowo-przełykowy.
Nowsze teorie mówią, że atak kolki u niemowlaka może być
wywołany alergią pokarmową (najczęściej na białko mleka
krowiego). Pod uwagę są brane także czynniki psychologiczne [...]
i neurologiczne.
Jest wiele portali, które ograniczają
się tylko z wymienionych przyczyn do pierwszych dwóch. Biorąc tylko kilka z nich
pod uwagę nasze próby łagodzenia kolek też sprowadzą się do
rozwiązania problemu poprzez próbę eliminacji bólu brzuszka. Na
najróżniejsze sposoby...
Matki, które przeżyły ten trudny
okres prześcigają się w wymyślaniu sposobów na kolki.
Kreatywność niektórych jest godna podziwu: suszarka, odkurzacz,
jazda samochodem, wibrujące nosidełko, chusta, muzyka, huśtanie
plus farmaceutyki typu Espumisan, Bobotik czy słynny niemiecki Sab
Simplex, niedostępny w Polsce.
Zdarza się jednak, że nie pomaga nic.
Albo wszystko po trochu i to w zależności od dnia.
A teraz kolka według specjalistów...
Nazwa jest z pewnością sugestywna,
jednak nie ma żadnych niezbitych dowodów na to, że winę ponosi
brzuszek niemowlęcia. A wydaje się, że lekarze powoli
odchodzą od tej teorii, co nie oznacza, że jeśli dziecko bardzo
mocno płacze nie ma problemów z jelitkami. Wiele jednak wskazuje na
to, że to skurcze w okolicach brzuszka są przyczyną krzyku.
Lekarze jednak coraz częściej zadają sobie pytanie, co powoduje
owe skurcze (a nie, co powoduje krzyk).
Jeśli jesteś mamą kolkowego
dzieciątka i sądzisz, że to połykane powietrze wywołuje kolkę,
jesteś w błędzie. Owszem, powietrze, którego nie sposób
„odbeknąć” powoduje duży dyskomfort, ale dziecko nie krzyczy
rozdzierająco, a bardziej „wykręca się” i kwęka. Badania RTG
wykazały, że ilość gazów u dzieci z kolką i bez niej jest taka
sama. Jeśli jednak dziecko połyka dużo powietrza podczas jedzenia
a masaż brzuszka uwalnia gazy, które przynoszą ewidentną ulgę
dziecku (chociaż nie do końca) i wybudzają je, można spróbować
któryś z tych leków na bazie symeticonu – substancji czynnej np.
naszego Espumisanu i innych tego typu. One pomogę uwolnić gazy i
tyle. Jeśli dziecko ma kolkę, to gazy będą ładnie odchodzić,
ale płacz będzie nadal...
Jest jeszcze jedna teoria, którą
trzeba obalić: dziecko płacze, bo spożywa mleko matki na bazie mleka
krowiego (to białko mu nie służy). Jest to mało prawdopodobne, jak
twierdzą lekarze. Co więcej, alergia na mleko to nie tylko płacz,
ale przede wszystkim skóra dziecka, której wygląd powinien nas
zaniepokoić, a dziecko będzie płakać nie tylko wieczorami...
Skóra będzie miała małe plamki o innym odcieniu i będzie
wyglądała, jakby się miała łuszczyć, ale nie będzie się
łuszczyła. Policzki będą szorstkie, ale nie wysuszone. Mogą się
lekko błyszczeć i czerwienić podczas wysiłku. Poza tym może
pojawić się biegunka czy krew w kupce. Aha, no i dziecko płacze
codziennie, a nie tylko kilka razy w tygodniu. Czyli: jeśli skóra
cię nie alarmuje, nie torturuj się dietą bezmleczną.
Najbardziej prawdopodobna wydaje się
teoria o podłożu psychicznym, nerwowym. Zastanówmy się przez
chwilę, w jaki sposób przeżywamy stres – my, dorośli. Czujemy
ścisk w żołądku i generalnie w organach układu pokarmowego.
Czasami jest on naprawdę bolesny, niektórzy dodatkowo mają mdłości
czy nawet wymiotują. A przecież nikt wówczas nie proponuje nam
leków wiatropędnych.
No właśnie. Może być tak, że skurcze w jamie brzusznej pojawiają się dopiero jako skutek
krzyku i związanego z nim zdenerwowania; że przyczyna tkwi zupełnie
gdzie indziej, a „odbija się” na brzuszku (Encyklopedia zdrowia dziecka, s. 198.)
Być może tym czymś, co wywołuje
płacz jest przeciążenie. Noworodki podobno znakomicie potrafią
blokować docieranie bodźców z zewnątrz, by mogły spokojnie
odespać poród i spać przez pierwsze tygodnie. Spać i jeść. W
miarę ich rozwoju, dociera do nich coś, czego już nie są w stanie
zablokować: świadomość otoczenia. W końcu literalnie wszystko
uległo zmianie. To może być szokujące, kiedy dotrze to do
dziecka. I nie stanie się to stopniowo, tylko nagle. Często dziecko
nie jest w stanie przyjąć tego wszystkiego, by się nie zmęczyć.
Konstrukcja psychiczna takiego maleństwa jest tak krucha, że
niewiele trzeba, by doszło do przeciążenia. Tak więc przychodzi
wieczór i dziecko nie potrafi ogarnąć tego, co przeżyło w ciągu
dnia i płacze. A to może powodować skurcze w brzuszku i sprawiać,
że dziecko się zachowuje, jakby rzeczywiście go bolało. Koło
trzeciego miesiąca (ale może być też trochę później) życia
dziecko nauczy się izolować od otoczenia i zacznie rozumieć, że
nie jest z nim tożsame. Jego psychika jest już wtedy bardziej
stabilna i potrafi się „wyłączyć” bez dramatycznych efektów (Encyklopedia zdrowia dziecka, s.198).
I kolka mija. Mama, która podejrzewa, że to właśnie nadmiar
bodźców odpowiada za napady płaczu nie powinna – wg lekarzy –
chwytać się każdej zasłyszanej metody i codziennie ją zmieniać.
Najlepiej zobaczyć, co chociaż minimalnie łagodzi krzyk i trzymać
się tej metody. Takie dzieci lubią porządek, precyzyjny rytm dnia
i zero niespodzianek.
Jednym ze wskaźników, które
potwierdzałyby tę teorię jest fakt, że w innych kulturach, często
dużo prymitywniejszych, dzieci noszone w chuście, blisko ciała
matki mogą lepiej znosić i przyjmować otoczenie, mając blisko
siebie mamę. Te dzieci prawie nigdy nie mają kolek.
Co nie odgrywa roli?
Już wspomniałam o mleku krowim. Co
jeszcze? Na pewno matka nie jest winna. Wiele mam obwinia się, że
coś robią źle (a nie wiedzą, co) i dlatego dzieci tak strasznie
płaczą. Należy też odłożyć na bok mity o tym, że jeśli matka
jest bardziej neurotyczna czy chłodna, wywołuje u dziecka płacz. Rzeczywiście po
części tak, kiedy dziecko dostaje napadu i rozpoczyna koncert, a po
godzinie kobieta ma dość i beczy razem z dzieckiem – to z pewnością nie pomaga.
Dziecko wyczuwa niepokój na odległość i bardzo mu się udziela.
Ale to nie jest przyczyna kolki, co najwyżej niepokoju. To samo w
przypadku zbyt chłodnej matki. To nieprawda, że jeśli dziecko nie
wyczuwa większych emocji u swej rodzicielki, to zaczyna płakać. I
to tak, że ściany drżą w posadach.
Co się nigdy nie sprawdza?
Nawet jeśli zdecydujesz się na
męczarnie dietą bez nabiału, to nie wyrządzisz krzywdy dziecku. W
pokarmie zawsze będzie wystarczająca ilość składników
odżywczych. To prędzej ty będziesz potrzebowała wsparcia jakiegoś
suplementu. Jednak raczej nie pomożesz dziecku. Różne sposoby przekazywane od innych mam mogą po
części pomóc (o ile nie zaczniesz robić wszystkiego naraz). Ale
na pewno nie pomoże sposób starszego pokolenia: zostawić
dziecko, by „się wypłakało”. Niemowlę z kolką płacze, bo
potrzebuje naszej pomocy, a ten, kto sądzi, że to odpowiedni
moment, by pokazać mu, że „takim zachowaniem niczego nie
osiągnie”, sam nie osiągnie niczego prócz dłuższego i
głośniejszego płaczu dziecka. (Encyklopedia zdrowia dziecka, s.201)
Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania na ten temat. Zgadzacie się z tym, czy raczej nie? A może macie jeszcze inną, przekonującą teorię?
Muszę szczerze powiedzieć, że ta teoria bardziej mnie przekonuje niż inne, bo kolka jaką ma Mania jest... tak jakby nietypowa. A od kiedy staram się z nią dużo "kangurować" (lubicie?), bo chusty nie lubi, kolka jakby ustąpiła. Była dzień w dzień, 7 dni w tygodniu, a od 3 dni - nic.
Tylko trzymać kciuki i nie zapeszać!
... chociaż chyba właśnie to zrobiłam, nie?
Bibliografia:
Encyklopedia zdrowia dziecka, dr med Herbert Renz-Polster, dr men. Nicole Menche, dr med. Arne Schäffler, Media Rodzina, 2008 (konsultacje: prof. dr hab. n. med. Wojciech Cichy oraz prof. zw. dr hab. n. med. Marian Krawczyński).
Pierwszy rok życia dziecka, Heidi Murkoff, Arlene Eisenberg, Sandee Hathaway B.S.N., Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2007 (konsultacja: prof. zw. dr hab. n. med. Marian Krawczyński)
Portale internetowe:
www.parenting.pl
www.osesek.pl
wwwbabyonline.pl
Cała moja 3ka miała kolki. Pomógł nam taki niemiecki preparat. Niby w PL są odpowiedniki ale nas nie działały.
OdpowiedzUsuńNa starszą ten niemiecki Sab działał. A na tę - nic. I w zasadzie żadne sposoby trwale nie pomagały. Widać było, że może coś "drgnie", ale zaraz wszystko wracało.
UsuńPierwszy raz czytam o tej teorii ale przekonuje mnie :)
OdpowiedzUsuńMaja miala tylko ze dwa razy bole brzuszka, takie ze plakala cala noc i wlasnie pomogl espumisan na to.
No właśnie, bo takie bóle się zdarzają, a nie są regularne. i wtedy właśnie takie środki typu espumisan działają i po krzyku. Dosłownie :)
UsuńOj znam to z autopsji. Moja mała miała kolki i nic nam nie pomogło, dopiero woda koperkowa.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej wodzie koperkowej. Ja sama pijałam herbate z kopru, ale w zasadzie nie moge powiedzieć, że po niej było lepiej. Raz było, a raz nie, wiec nie przypisuję jej zasług :) pomogło bycie bardzo blisko mamy :) i kolki...odpukać... od tego pory cisza :)
UsuńMój maluch ma już kilka miesięcy i kolki przeszły, ale przez trzy miesiące mieliśmy w domu prawdziwy dramat. Ale nie ma rady, jak się pojawią to trzeba to przejść.
OdpowiedzUsuńMy u starszej też przeżywaliśmy koszmarny czas przez 3 miesiące. I pomógł trochę Sab Simplex, niemiecki: darła się 1 h zamiast 3 :) I po 3,5 miesiącu - samo przeszło. Dziecko obudziło się jak odczarowane :)
UsuńNam najlepsze efekty przyniosły puszczanie z yt burzy i prysznic lecący na wannę. Polecam spróbować.
OdpowiedzUsuń