Każde dziecko potrzebuje książeczki, która uspokaja go przed snem, która powoduje, że zmysły powoli się wyciszają. Potrzebne są też książki-nauczycielki, książeczki aktywizujące i te, po które dziecko sięga najczęściej z niewiadomego nam powodu. Oczywiście są i takie, po które nie sięga - i zawsze nas to najbardziej dziwi. A co, kiedy dziecku z jakiegoś powodu jest szaro na sercu? Jest przeziębione, na dworze deszcz ze śniegiem i nie ma energii do niczego? Wtedy podaje się mu taką, która rozwesela.
Pewnego dnia po prostu się pojawiła. Księga śmiechu i uśmiechu. Patrzysz na okładkę i już - uśmiech po prostu się pojawia. Kolejny raz p. Elżbieta Wasiuczyńska swoim pomysłem na ilustracje podbiła moje serce. Moje i wszystkich, którzy w moim domu zetknęli się z tą książeczką.
Chichotnik wylądował na kolanach córki dopiero późnym popołudniem, kiedy wróciła z przedszkola.
- O, widzę, że to moja nowa książeczka jest! - Moja trzylatka potrafi mnie zaskoczyć, jak coś czasem powie...
- O, widzę, że zauważyłaś - odpowiedziałam z uśmiechem, podsuwając jej talerzyk z kawałkami jabłka.
- Mama, widzisz? Te panie są z papieru! Ale śmieszne! Pfff! - Wzięła jabłko i zachichotała. - Wszystko jest z papieru, no nieźle!
Aż parsknęłam niekontrolowanym śmiechem, kiedy to usłyszałam.
- Tu są właśnie takie wesołe wierszyki, żeby się pośmiać - powiedziałam. - Przeczytamy któryś?
- Ehe! - przytaknęła, chociaż nie lubię, kiedy robi to w ten sposób.
Usiadłam obok i zaczęłyśmy czytać.
Nie śmieszyły jej jeszcze wszystkie wierszyki, ale część już tak. Zdecydowanie najlepiej bawiła się przy kichającej Katarzynie. Sama przypomniałam sobie wiele wierszy, o których zapomniałam, jak np. Dziura w moście. To był jeden z moich ulubionych wierszy dzieciństwa. No, a tu sama śmietanka: Brzechwa, Chotomska, Fredro, Konopnicka czy Tuwim. Niektórych wierszyków nie znałam, muszę przyznać, ale spodobały mi się (Agnieszki Frączek czy Marcina Przewoźniaka). Zresztą uważam, że całe zestawienie ich jest bajeczne. Różni poeci mają różne poczucie humoru i każdy z nich trochę inaczej ten żart w wierszu formułuje, niemniej przez to jest jeszcze ciekawiej. Co prawda boków nie zrywałyśmy, bo dla mnie był to raczej szeroki uśmiech dzieciństwa, no a Bu do niektórych żarcików musi dorosnąć, ale zupełnie nie taki miałam zamiar.
Bu co drugi dzień przyjeżdża z przedszkola w złym humorze i widzę, że ma dość. Czuję na odległość niezjedzony podwieczorek albo drzemkę w samochodzie i wiem, że bez "czegoś specjalnego" w zanadrzu nie mamy szans przetrwać do wieczora. Książeczka spełniła się w roli popołudniowego pocieszacza i poprawiacza humoru.
Siedziałyśmy sobie więc na tej naszej czerwonej kanapie z talerzem ćwiarteczek jabłka a ja wychodziłam ze skóry, by jak najzabawniej przeczytać wierszyki. Bu chichotała i chrupała jabłko. Tylko Mania przyglądała się nam spod stołu, gdzie leżała na dywanie, gryząc duży palec u nogi.
Moja ocena: Bardzo polecam. Książeczka, jak dla mnie jest cudna! Pod względem graficznym, absolutnie oryginalna i zabawna. Pod względem doboru wierszy - trafiona w punkt. Świetnie, że do klasyki dodano nutę współczesności. To bardzo odświeża. Ciekawa czcionka. Nic, tylko czytać, bo humor dzieciom poprawi na pewno.
Tytuł: Chichotnik, czyli księga śmiechu i uśmiechu
Autor: wielu poetów, wybór: Barbara Gawryluk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2016
ISBN: 9788308054246
ISBN: 9788308054246
Oprawa: twarda
Liczba stron: 80
Liczba stron: 80
Recenzja została napisana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!