Niedziela
Mania: 9 miesięcy
Bu: 3 lata, 2 miesiące, 4 tygodnie i 2 dni
Waga: Nieznana. Czuję luz w rozmiarze 36. Jeśli to coś komuś powie.
Pogoda: No, zima. Temperatura na słabym minusie. Czasem trochę słońca, ale śniegu jest więcej.
09:07
Ostatnio dużo recenzuję. Na blogu od jakiegoś tygodnia (?) recenzja za recenzją. Jest to zabieg celowy. Trzeba się czymś zająć, kiedy w środku człowiek czuje się jak zmięta kartka papieru. I to niezapisanego.
Piątek i sobota to były dni tak trudne, że porównywałabym je z wydarzeniami sprzed trzech lat. A ostatnio dzień, w którym ryczałam praktycznie od rana do wieczora, jak w piątek, miałam siedem lat temu. I pamiętam to doskonale. Chociaż, wierzcie mi, marzę, by zapomnieć. Nie chcę o tym pisać, bo blog stanie się tak depresyjny, że samą mnie będzie dołował, a przecież inny miałam cel, kiedy go zakładałam.
No to przestałam zamęczać, tylko wzięłam się za coś konstruktywnego, a co nie zajmuje wiele czasu. Recenzowanie książeczek dla dzieci. Sama nie raz poszukuję informacji (i zdjęć ze środka książeczki, to ważne!) o danej pozycji. Zwłaszcza, kiedy za mały formacik przychodzi mi płacić kilka dyszek.
I wciągnęłam się. Ba, wciągnęłam kilka wydawnictw. Za zaufanie jakim mnie obdarzono jestem jestem ogromnie wdzięczna.
Na ten moment udało mi się już odebrać przesyłkę od dwóch wydawnictw. Na moim Instagramie (tak, tak, założyłam! wiem, sama się sobie dziwię, ale to prawda!) już się zdążyłam pochwalić:
- Publicat S.A. Już recenzja jednej z dwóch książek (bo to książka kulinarna) jest do przeczytania tutaj, na moim drugim blogu walka w kuchni.
- Wydawnictwo Mila.
Czekam jeszcze na książeczki z Zakamarków, Zielonej Sowy oraz z Poradni K. I właśnie od nich dostanę dodatkowo książkę nie dla dzieciaków: "Dlaczego moje dziecko?" Już wiem, że to będzie dla mnie trudna lektura. Nie tylko dlatego, że jestem matką, ale chyba przede wszystkim dlatego, że sama zadawałam sobie to pytanie leżąc plackiem w szpitalu przez pół ciąży z niepotwierdzoną acz koszmarną diagnozą. Ale bardzo chcę ją przeczytać. Czuję, że to będzie ważna lektura.
W piątek jedynym promyczkiem dnia była wiadomość otrzymana w późnych godzinach popołudniowych od Wydawnictwa Literackiego, której treść bardzo mnie ucieszyła: nawiązałam współpracę.
Można powiedzieć, że szaleję. Dla mnie jest to koło ratunkowe. I szansa. Na powrót do żywych, na odzyskanie swojego życia, na oddech przez otwarte na oścież okno. Na...
Tymczasem już niebawem recenzja "Martynki". Mnie ona towarzyszyła w dzieciństwie. Teraz widzę, jak zakochana w niej Bu, przegląda ilustracje i woła o przeczytanie "opowiadanki", jak ona to nazywa.
Super! Trzymam kciuki za udane współprace.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Oby wszystko poszło jak trzeba :)
UsuńŻyczę dużo owocnych współpracy oraz poprawy w życiu osobistym :)
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki! Tej poprawy od zaraz bym sobie życzyła, ale wiadomo... :)
Usuń