poniedziałek, 23 stycznia 2017

"Uczucia, co to takiego?" - Serge Bloch i Oscar Brenifier





Ostatnio doszłam do wniosku - chociaż zapewne nie odkryłam Ameryki - że dzieci to mali filozofowie. A jak wiemy, filozof to ktoś, kto zadaje pytania. Te z gatunku esencjonalnych, dotykających podstaw jestestwa i wszelkiego bytu i jego sensu. Pytania o rzeczy naturalne i tak podstawowe, że robią z ciebie głupca.




No dobra, z głupcem, to minimalnie przesadziłam. Na szczęście dziecko dość długo nie myśli takimi kategoriami.

Natomiast my, rodzice-dorośli, wciąż katujemy się myślami z gatunku: "Ale jak to wytłumaczyć?", "Czy taka odpowiedź będzie satysfakcjonująca?", "A co, jeśli tylko uruchomi lawinę kolejnych pytań?". I od razu płoszymy się, że w zasadzie na razie nie ma potrzeby poruszania pewnych tematów i chyba jest jeszcze sporo czasu na takie rozmowy. I odkładamy to na bliżej nieokreślone później. Taktyka godna mistrza uników. A - jak wiadomo - taka taktyka, chętnie obierana przez uczniów i studentów, w przypadku rodziców potrafi się naprawdę boleśnie zemścić.




Jeśli sądzisz, że na bitewnym polu trudnych rozmów z małym filozofem jesteś sama, nic bardziej mylnego. Dziś prezentuję naprawdę oryginalną książeczkę. I - uwaga - to nie jest żaden poradnik. I nie, nie jest to kolejna pozycja z tych, które przez fabułę uczą. Ta jest inna. I to jeszcze bardziej, niż ci się wydaje. Nazywa się "Uczucia, co do takiego?" z serii Dzieci Filozofują, autorstwa Oscara Brenifiera z ilustracjami Serge'a Blocha wydawnictwa Zakamarki.



Książeczka, niczym mały skoroszyt, już zachęca do kartkowania. Bez zbędnego przerzucania kartek, łatwo można dostać się do odpowiedniego działu. A tam: do wyboru, do koloru. Dosłownie. Ale też nie ma tutaj zawiłych spraw. Klasyka: uczucia, z którymi styka się dziecko: miłość i jej dowody, zazdrość, przyjaźń, nieśmiałość, konflikt... To też niejako wewnętrzne problemy dzieciństwa, z którymi dziecko musi sobie poradzić, a przede wszystkim je zrozumieć: jak działają i czy to, co dziecko czuje i sądzi, że to to, jest aby na pewno tym?

Dziecko, jako ten mały filozof, będzie miało za zadanie odpowiadać na pytania, postawione w książeczce. Jest tam też trochę tekstu wyjaśniającego, ale niewiele. Ma on delikatnie kierować myślenie dziecka na odpowiedni tor. Rysunki też mogę być jakąś wskazówką, chociaż mogą też budzić wątpliwości, czy aby na pewno odpowiedź na pytanie jest słuszna. 



Ale na szczęście nie musi być wzorcowa: pytania często pośrednio pomagają rodzicom wychwycić coś, czego ze zwykłej rozmowy nie da się wyłapać. Niejednokrotnie dziecko inaczej zachowuje się wśród znajomych a inaczej przy rodzicach, którzy mają wyrobione zdanie na temat latorośli. A co, jeśli dziecko ma z czymś problem, nie umie sobie z czymś poradzić chociaż chce, albo nie wie, że to problem? Takie pytania pomagają dziecku wysłać sygnał do rodziców. Wszystko zależy od tego, jak odpowie na pytanie. Nawet ton odpowiedzi może tu mieć znaczenie. I w razie czego zawsze można zadać dodatkowe pytania.

Matowa okładka, chociaż giętka, jest bardzo przyjemna w dotyku. Strony szorstkawe, solidne i grubsze niż tradycyjne. Ilustracje są przemieszaniem ręcznych rysunków ze zdjęciami - zabawne i humorystyczne, dzięki temu oswajanie dziecka z trudnymi tematami (zwłaszcza, że są abstrakcyjne), jest prostsze, lżejsze i nie odbywa się w sztucznej często ciężkawej atmosferze.


Moja ocena: Polecam na granicy z bardzo polecam. Wszystko w niej mi się podoba, prócz papieru, który - jak mniemam z natury jest taki ecru, przez co kolory nie mogą wybrzmieć. Może tak miało być, może się czepiam, a może po prostu taki mam gust, że wolałabym te ilustracje widzieć na białym tle. Do samej książki jednak nie mam żadnych zastrzeżeń.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zakamarki:

_____________________________________________

Tytuł: Uczucia, co to takiego?
Autor: Oscar Brenifier (tekst), Serge Bloch (ilustracje)
Wydawnictwo: Zakamarki
Rok wydania: 2004
ISBN: 9788377760291
Oprawa: miękka, ale solidna
Liczba stron: 96



A jak tam Was mali filozofowie? Na pewno miewacie świetne, wręcz filozoficzne dialogi z dziećmi. Chętnie poczytam, piszcie!

2 komentarze:

  1. Ja chyba jestem przeczulona... ale ostatnio sporo ilustracji z książek dla dzieci po prostu wizualnie mi się nie podoba ;/ W moich oczach są brzydkie i tyle - a uważam, że dziecko, któremu bym to kupowała zasługuje na coś ładnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zauważyłam ciekawą rzecz: jest wiele książek, których ilustracje zwalają z nóg, są urocze i oryginalne. Tymczasem dziecku ewidentnie się nie podobają. Nie chce nawet zacząć ich czytać.

      A to, że Tobie się nie podobają - masz do tego pełne prawo. Zresztą: to przecież kwestia gustu, prawd? A jakiego typu ilustracje Ci się podobają?

      Usuń

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric