Czwartek
Ciąża: 13 tydzień, 1 dzień
Waga: może trochę ponad 56? może prawie 57? nie wiem. nie dbam o to. póki co. to znaczy: póki noszę głównie piżamy.
Pogoda: śliczna. świeci słońce, niebo bezchmurne, 13 stopni, jak widzę na telefonie...
13:19
Dzisiejszy poranek nieoczekiwanie przybrał inny obrót spraw. Od wczorajszego popołudnia "dolegliwości bólowe" (niedługo będę się tylko takimi medycznymi sformułowaniami posługiwać) pogłębiły się. A dziś rano jeszcze nie wstałam na poranną toaletę, a już mi ból doskwierał (zazwyczaj po nocy, tj. po długim leżeniu we względnym bezruchu, było lepiej). Zbadali mnie jeszcze raz, ale po badaniu nie wiedziałam wiele więcej.
Przyszło śniadanie, ale nie zdążyłam nawet czknąć: wzięli mnie na USG i lekarz, który to badanie przeprowadzał (na tabliczce przed drzwiami zobaczyłam nazwisko: to był ten lekarz, który potrafił przeprowadzić biopsję kosmówki!) stwierdził, że on te cysty (torbiele) może nakłuć.
Swoją drogą badanie było bardzo sprawne i dokładnie zrobione. Od razu można to było wyczuć: pełna profeska. Dzidzius elegancko się prezentował na obrazie. Badał mi jeszcze przepływ krwi w łożysku i jajnikach, czego wcześniej nie robiono.
No, czyli zaproponował mi przekłucie cyst. A ponieważ ten jeden, najbardziej mi dokuczający jajnik jest z przodu i jest wyczuwalny "pod ręką", on normalnie zrobiliby to przez brzuch ze znieczuleniem miejscowym. Drugi jajnik jest z tylu i trzeba byłoby to przekłucie robić "od wewnątrz", co jest bardziej skomplikowane, bo to byłby już bardziej zabieg. On proponuje, by najpierw przekłuć jeden i zobaczyć czy będzie poprawa i w ogóle, jak organizm zareaguje...
Czy to konieczne? Powiedział, że to na razie nie jest kwestia życia i śmierci i mogę czekać, aż te zmiany się cofną. Tak może się stać, kiedy łożysko się całkowicie wykształci i przejmie "opiekę" nad dzieckiem. Teraz, póki łożysko jest w fazie rozwoju, jajniki są obciążone "dbaniem" o dziecko. Ale to znaczy, że jeszcze długo będę leżeć i walczyć z bólem. A idzie już trzeci tydzień, jak mnie boli. Zaczynają mnie od tego boleć nogi... mam już szczerze dość tego bólu, bo leki prawie nie pomagają... Jednak ból to jedna strona medalu.
Inna kwestia to taka, że jeśli zmiany się nie cofną, może być za późno, bo dziecko będzie za duże i będzie uniemożliwiało dostanie się do tych jajników.
Niestety istnieje także zagrożenie, że te cysty popękają, poskręcają się i jak się tam w środku to rozleje, to będę miała duży problem. A skręt jajnika oznacza jego usunięcie.
Konsultowałam się ze swoim lekarzem, który już wszystko wiedział, kiedy do niego oddzwaniałam. Mówił, że rzeczywiście istnieje to ryzyko. Zresztą on mi o tym mówił od początku, a dziecko rośnie i zaczyna się robić ciasno. A stres organizmu powodowany przewlekłym bólem może bardziej zaszkodzić dziecku niż nakłucie. To nakłucie też może spowodować poronienie, ale z tego co mówił lekarz, prawdopodobieństwo jest minimalne. Co nie wyklucza i najgorszych scenariuszy. Biorę progesteron w tabletkach na podtrzymanie ciąży i potem też będę brać... W ramach takiego jakby "wsparcia" organizmu. Potem i tak będę pod ich kontrola w szpitalu...
- Jeśli będzie to robił W. (nazwisko lekarza, który przeprowadzał to badanie i miałby przebijać te cysty), to ja bym się zgodził - powiedział na koniec.
Wyraziłam zgodę. Pisemną. To nakłucie będzie jutro.
13:50
Ledwo to napisałam, a przyszedł lekarz. Pytał, czy miałam kiedyś - uwaga - nerwicę. Dość mnie to zaintrygowało. Skąd oni to wiedzą?!
- A jakie miała Pani objawy?
- Ataki bulimiczne... - powiedziałam niechętnie. - Ale nie sądzę, by to miało jakiś wpływ. To było jeszcze przed pierwszą ciążą, która przebiegła prawidłowo...
- Czy jutro mogłaby Pani spotkać się z psychiatrą? Przyszedłby tu do Pani - zaproponował.
- W porządku - powiedziałam. - Ale czy na jutro nie jest ustalone nakłucie cyst?
- Cały czas zastanawiamy się, czy nie ma lepszego rozwiązania...
W końcu nakłucie zawsze niesie ryzyko poronienia. Normalnie nie aż takie, ale w moim wypadku mamy do czynienia z długotrwałym stresem. Nakłucie przy takim stresie może wywołać reakcję, której nie można przewidzieć. Czyli ryzyko rośnie.
Psychiatra ma ocenić czy jakieś zaszłości nerwicowe, które w lekkiej formie ale jednak, czasem wracają, nie mogły się przyczynić do powiększenia jajników. Wizyta psychiatry jednak nie wyklucza nakłucia.
13:19
Dzisiejszy poranek nieoczekiwanie przybrał inny obrót spraw. Od wczorajszego popołudnia "dolegliwości bólowe" (niedługo będę się tylko takimi medycznymi sformułowaniami posługiwać) pogłębiły się. A dziś rano jeszcze nie wstałam na poranną toaletę, a już mi ból doskwierał (zazwyczaj po nocy, tj. po długim leżeniu we względnym bezruchu, było lepiej). Zbadali mnie jeszcze raz, ale po badaniu nie wiedziałam wiele więcej.
Przyszło śniadanie, ale nie zdążyłam nawet czknąć: wzięli mnie na USG i lekarz, który to badanie przeprowadzał (na tabliczce przed drzwiami zobaczyłam nazwisko: to był ten lekarz, który potrafił przeprowadzić biopsję kosmówki!) stwierdził, że on te cysty (torbiele) może nakłuć.
Swoją drogą badanie było bardzo sprawne i dokładnie zrobione. Od razu można to było wyczuć: pełna profeska. Dzidzius elegancko się prezentował na obrazie. Badał mi jeszcze przepływ krwi w łożysku i jajnikach, czego wcześniej nie robiono.
No, czyli zaproponował mi przekłucie cyst. A ponieważ ten jeden, najbardziej mi dokuczający jajnik jest z przodu i jest wyczuwalny "pod ręką", on normalnie zrobiliby to przez brzuch ze znieczuleniem miejscowym. Drugi jajnik jest z tylu i trzeba byłoby to przekłucie robić "od wewnątrz", co jest bardziej skomplikowane, bo to byłby już bardziej zabieg. On proponuje, by najpierw przekłuć jeden i zobaczyć czy będzie poprawa i w ogóle, jak organizm zareaguje...
Czy to konieczne? Powiedział, że to na razie nie jest kwestia życia i śmierci i mogę czekać, aż te zmiany się cofną. Tak może się stać, kiedy łożysko się całkowicie wykształci i przejmie "opiekę" nad dzieckiem. Teraz, póki łożysko jest w fazie rozwoju, jajniki są obciążone "dbaniem" o dziecko. Ale to znaczy, że jeszcze długo będę leżeć i walczyć z bólem. A idzie już trzeci tydzień, jak mnie boli. Zaczynają mnie od tego boleć nogi... mam już szczerze dość tego bólu, bo leki prawie nie pomagają... Jednak ból to jedna strona medalu.
Inna kwestia to taka, że jeśli zmiany się nie cofną, może być za późno, bo dziecko będzie za duże i będzie uniemożliwiało dostanie się do tych jajników.
Niestety istnieje także zagrożenie, że te cysty popękają, poskręcają się i jak się tam w środku to rozleje, to będę miała duży problem. A skręt jajnika oznacza jego usunięcie.
Konsultowałam się ze swoim lekarzem, który już wszystko wiedział, kiedy do niego oddzwaniałam. Mówił, że rzeczywiście istnieje to ryzyko. Zresztą on mi o tym mówił od początku, a dziecko rośnie i zaczyna się robić ciasno. A stres organizmu powodowany przewlekłym bólem może bardziej zaszkodzić dziecku niż nakłucie. To nakłucie też może spowodować poronienie, ale z tego co mówił lekarz, prawdopodobieństwo jest minimalne. Co nie wyklucza i najgorszych scenariuszy. Biorę progesteron w tabletkach na podtrzymanie ciąży i potem też będę brać... W ramach takiego jakby "wsparcia" organizmu. Potem i tak będę pod ich kontrola w szpitalu...
- Jeśli będzie to robił W. (nazwisko lekarza, który przeprowadzał to badanie i miałby przebijać te cysty), to ja bym się zgodził - powiedział na koniec.
Wyraziłam zgodę. Pisemną. To nakłucie będzie jutro.
13:50
Ledwo to napisałam, a przyszedł lekarz. Pytał, czy miałam kiedyś - uwaga - nerwicę. Dość mnie to zaintrygowało. Skąd oni to wiedzą?!
- A jakie miała Pani objawy?
- Ataki bulimiczne... - powiedziałam niechętnie. - Ale nie sądzę, by to miało jakiś wpływ. To było jeszcze przed pierwszą ciążą, która przebiegła prawidłowo...
- Czy jutro mogłaby Pani spotkać się z psychiatrą? Przyszedłby tu do Pani - zaproponował.
- W porządku - powiedziałam. - Ale czy na jutro nie jest ustalone nakłucie cyst?
- Cały czas zastanawiamy się, czy nie ma lepszego rozwiązania...
W końcu nakłucie zawsze niesie ryzyko poronienia. Normalnie nie aż takie, ale w moim wypadku mamy do czynienia z długotrwałym stresem. Nakłucie przy takim stresie może wywołać reakcję, której nie można przewidzieć. Czyli ryzyko rośnie.
Psychiatra ma ocenić czy jakieś zaszłości nerwicowe, które w lekkiej formie ale jednak, czasem wracają, nie mogły się przyczynić do powiększenia jajników. Wizyta psychiatry jednak nie wyklucza nakłucia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!