poniedziałek, 18 stycznia 2016

nr 3, 18 września




18 września 2015 r.
Piątek

Ciąża: 11 tydzień, 7 dzień
Waga: 54, 2 kg
Pogoda: Dość wietrznie, jakby lekkie załamanie pogody.


15:30

Jestem taka wypluta, że trudno mi pozbierać myśli. Zaraz po powrocie położyłam się obolała i wyczerpana. Chcę zasnąć i obudzić się dopiero jak mi się poprawi. Na pewno obudzę się w kiepskiej formie, jak zwykle.

18:30

I miałam rację. Jest okropnie. Leżę bez ducha. Hania gdzieś goni po mieszkaniu. A ja chcę tylko, żeby nikt do mnie nic nie mówił.

Szybko napiszę tylko o wypisie ze szpitala.

Na wypis czekałam koło południa, ale był koło trzynastej. Miałam termin umówiony na badanie USG prenatalne pierwszego trymestru. Za tydzień.

Nie doczekałam obiadu, więc zatrzymaliśmy się w galerii Zakopianka na jakieś jedzenie (na wagę, smaczne, chociaż nie jest najtańsze). Już wcześniej próbowałam dodzwonić się do lekarza, ale nie odbierał. Sądziłam, że oddzwoni - zawsze tak robił. I właśnie wtedy zadzwonił.

Powiedziałam, że mnie wypisali, że nie zrobią mi tego badania (stąd wypis), że mam umówione za tydzień badanie prenatalne, od którego zależy, co będzie dalej. I tyle. Bo tyle wiedziałam. Aha, dodałam też, że nie zabroniono mi chodzić (powiedziano mi - ze zdziwieniem - że, oczywiście, że mogę). A o ile wiem, jajniki są nadal b. duże, chociaż nie powiedziano mi jak bardzo.

Lekarz wydawał się poirytowany. Nie rozumiał, dlaczego mnie wypisano w tym stanie i jak wrócę do domu, to absolutnie nie wolno mi chodzić, a w razie czego, żebym dzwoniła.


Jak teraz o tym myślę, to w sumie rzeczywiście jest to dość dziwne. Ale cóż. Badanie prenatalne może coś powie. Teraz muszę tylko do tego czasu jakoś przetrwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric