wtorek, 19 stycznia 2016

nr 2, 17 września


17 września 2015 r. 
Czwartek

Ciąża: 11 tydzień, 6 dzień
Waga: 56 kg (nie jem jak opętana, więc pewnie nie przytyłam)
Pogoda: Ładna. Słońce świeci, jest cieplutko, aż miło. A mnie smutno.


8:00

Wczoraj zasnęłam, o dziwo, i spałam do samego rana. To znaczy, byłoby dużym nieporozumieniem zostawienie tego zdania bez uściślenia. Spałam do rana, ale co chwilę budziły mnie ptaki. W szpitalu był bardzo ciepło, więc miałyśmy w sali cały czas otwarte okno (ja spałam przy oknie). A na drzewach siedziały ptaki w liczbie przekraczającej moje wyobrażenie. Skrzeczały, krakały, darły się, jakby je co opętało. A i moje superniewygodne łóżko też mnie budziło. W ten sposób rano miałam wrażenie, że jestem księżniczką, którą położono na ziarnku grochu i z tego powodu się nie wyspała.

Nad ranem oczywiście pielęgniarka mierzyła ciśnienie (jak zwykle, niskie: 90/60) i temperaturę (coś koło 36 z hakiem, w normie). Śniadanie przyszło dość późno. Słabe, jak zwykle. Nie mam siły o tym pisać. Czekam na wizytę, że może powiedzą mi co i jak i w końcu czegoś się dowiem. 

11:00 

Była wizyta. Znamienne, że przy moim łóżku wszyscy lekarze (a szło ich kilka, chociaż głównie lekarki) ściszali głos). 
- A Pani?
- Ja wczoraj przyjechałam z S...
- Ach, tak, to już wszystko wiem. Dziś Panią zbadamy, zrobimy inne badania i zobaczymy. Może już coś zdecydujemy i powiemy na popołudniowej wizycie. - Tak, tam mają nawet trzy dziennie wizyty.

12:00

Szybko po wizycie posłali po mnie lekarkę i zaraz miałam badanie i USG. Po raz kolejny zostałam wypytana o stymulowanie ciąży. Zaprzeczyłam. Wtedy pochyliły się nade mną i wyjaśniły, dlaczego tam jestem. 

Rzeczywiście, lekarz miał rację: nie grzeszyły delikatnością. Powiedziały mnie więcej to, co już wiem. Ale dopiero wtedy dowiedziałam się, dlaczego tak ważna jest szybka diagnoza: ta nieprawidłowość genetyczna ma charakter nowotworowy. Zaśniad jest rzadki, tak jak bardzo jest rzadki, tak bardzo często ten rodzaj nowotworu jest złośliwy i momentalnie są przerzuty. Dlatego trzeba wówczas ciążę usunąć i poddać się chemioterapii. 
- I to nie chodzi o to, że dziecko będzie chore, ale to są komórki zagrażające Pani życiu - dokończyła lekarka dramatycznie. 
- Rozumiem. - Ale czy rozumiałam? Nie wiem, byłam zszokowana. Czyli to nie tak, że będę mieć jakiś wybór. To znaczy: między życiem, które nie przeżyje (bo technicznie nie będzie na to warunków w źle zbudowanym łożysku), a moim widzimisię. Sprawa zaczęła nabierać tempa. 

***

Zadzwoniłam do eR. i wszystko mu opowiedziałam. Zmartwił się, ale czego się miałam spodziewać? Zasmuciła się i moja mama. Wszyscy zawiązaliśmy cichą umowę, by nie mówić o ciąży. Kto wiedział, to starałam się mówić prosto, ale bez niepotrzebnego dramatyzowania, opowiadając o nowotworach. A kto nie wiedział ten miał się nie dowiedzieć, póki nie będzie wszystko jasne.

15:00

Była druga wizyta. Ustalono, że podejrzenie jest, chociaż poziom beta hCG zaczął spadać, więc nie ma się co śpieszyć. To kluczowe badanie, amniopunkcję (a czy mój lekarz nie mówił o biopsji?), robi się dopiero od czternastego tygodnia ciąży, więc oni nie będą mnie trzymali aż tak długo, tylko odeślą do domu, na badanie przyjadę osobno. 

Wcześniej jednak zrobią mi prenatalne badanie USG, tutaj w Krakowie i też nie będę na nie czekać, tylko umówią mi termin i wrócę potem na samo badanie. To ono zadecyduje, co dalej. Tymczasem jutro najprawdopodobniej będę wypisana.
Na pytanie, kiedy będę wiedzieć, bo muszę dać znać, by ktoś przyjechał, powiedziano mi, że jutro na wizycie, ale wypisy są od trzynastej. 

Mam dość tego miejsca po jednej dobie. Bardzo się ucieszyłam, że wracam, chociaż z drugiej strony w szpitalu zawsze bezpieczniej niż w domu. 

A jutro, jak tylko potwierdzą mi wypis, zadzwonię do lekarza i poinformuję go co i jak. 

Jeszcze telefon do eR. 

--- Ucieszył się. Przyjedzie po mnie, tylko mam dać znać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric