środa, 1 lutego 2017

[AUDIOBOOK] "Noc bez księżyca" - Shira Gefen, Etgar Keret, lektor Krzysztof Tyniec



Kiedy byłam mała uwielbiałam "bajki do słuchania". Jeszcze na kasetach miałam ich mnóstwo. Czy to w formie słuchowisk, z podziałem na role, czy to z piosenkami czy bez, przeczytane przez jednego aktora, ale zawsze co wieczór była bajka. I to był ten najprzyjemniejszy wieczorny punkt programu. Teraz moja córka ma już trzy lata i chcę pobudzić jej wyobraźnię. Za dużo opcji bazujących na obrazie sprawia, że dzieciaki niechętnie sięgają po książeczki, które mają - ich zdaniem - za mało obrazków i to powoduje, że ich wyobraźnia nie pracuje. Czas, by u Buńki zaczęła...




Nie przeskoczę tego, że w domu jest telewizor z bajkami, laptop, telefony z różnymi funkcjami czy w końcu Internet. Teraz trzeba się umieć w tym odnaleźć, przyjąć do wiadomości fakt, że te wszystkie dobra służą tylko, jeśli używamy ich z umiarem. W nadmiarze mogą po prostu nas zepsuć. Ale tu nawet nie o nas, ludzi generalnie chodzi, ale o dzieci, które rodzą się bez informacji, że mogą oglądać bajki przez Internet nawet o północy. To my, dorośli, mamy nauczyć je jak mądrze z nich korzystać. Nie zawsze udaje się nam odmówić bajki, kiedy po całym dniu padamy na twarz i zabawa w chowanego nas po prostu przerasta.

Dziś myślę, że rodzice w pewien sposób mieli prościej, nie mają tych możliwości, które zaserwowała nam nauka i technika. Przykładowo: kiedy ja byłam mała, wieczorynka trwała pół godziny wieczorem, a jak ktoś sobie zapomniał, to nie miał możliwości kliknięcia na inny kanał, gdzie bajki leciały 24h/7. Ale były już bajki na kasetach. Dorośli co prawda nie musieli siedzieć i czytać, więc była to pewne dla nich udogodnienie, ale takie, które rozwija wyobraźnię, zachęca do czytania, wbrew pozorom - bo wyobraźnia bardzo podobnie pracuje.

Nie ma co się łudzić, że kiedy dziecko będzie starsze, to się szybciej tego nauczy. Im wcześniej będziemy dziecko przyzwyczajać, że słuchać można nie tylko muzyki - tym lepiej. Początkowo puszczałam sobie audiobooki sama dla siebie, by dzieci przyzwyczaiły się do słuchania głosu. A potem puściłam bajeczkę. "Noc bez księżyca" (Shira Gefen i Etgar Keret). Najpierw w dzień przez kilka dni, a potem wieczorem. Nie zadziałało od razu, ale zadziałało. Bajeczka się przyjęła!



Była to króciutka historia o małej Zorah, która nie może zasnąć, bo na niebie - jakimś cudem - nie było księżyca. Było ciemno a ona się bała bez niego zasnąć. Postanowiła go poszukać. Wyruszyła w ciemność, ale zobaczyła światło i podążyła za nim. Lecz na początku światłem okazał się śpiący tłuściutki kot, potem światło reflektora policyjnego radiowozu, aż trafia na łysinę samotnego pana mieszkającego na skraju lasu... Jak to się stało, że księżyc się znalazł - musicie się sami dowiedzieć, bo - tak - znalazł się ostatecznie.

Bajeczka jest przeurocza. Nietrudna w odbiorze, chociaż rymowana. W oryginale napisana w języku hebrajskim, po polsku przeczytana przez Krzysztofa Tyńca, który zrobił to absolutnie fenomenalnie. Bajka-wieczorynka spisuje się świetnie wieczorem, kiedy dziecko leży już pod kołderką i chce zasnąć. Jeśli nie zaśnie od razu, najczęściej zaczyna się denerwować i rozbudzać. Bajeczka wycisza, odwraca myśli od czekania na sen, a kiedy się kończy dziecko odpływa.

Moja ocena: Bardzo polecam. Jest krótka, nie angażuje dzieciaczka w fabułę, która by je wciągnęła tak, że je wybudza. Wycisza i pomaga zasnąć.

Tytuł: Noc bez księżyca
Autor: Shira Gefen, Etgar Keret
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Rok wydania: 2013
ISBN:
9788378780977
Oprawa: -
Długość nagrania: 24 min
Wiek czytelnika: 3-7 lat

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Biblioteki Akustycznej:

_____________________________________________



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric