wtorek, 26 stycznia 2016

nr 18, 26 stycznia



26 stycznia 2016 r.,
Wtorek

Ciąża: 29 tydzień, 5 dzień
Waga: 64,7 kg
Pogoda: Trochę oklapła ta zima. Przyszła odwilż. Słaba, ale bałwanek całkowicie się poddał i została po nim kałuża, kilka węgielków i kilka lichych patyczków. 

18:21

Leżę sama. Dziś eR. został dłużej, żeby zrobić łóżeczko dla H. Niech ma coś nowego. Już tyle wokół nowych rzeczy "dla dzidziusia", jak mówi. Ale w jej głosie pobrzmiewa nutka żalu. Nowe łóżeczko, nowa pościel, w ogóle coś nowego sprawi, że też poczuje się wyjątkowo. Bo na razie wszystko dla tego "dzidziusia", którego nikt nie widział, a już wszystkimi dyryguje. 

Chociaż nie mogę powiedzieć. Od początku tłumaczymy jej, co nas czeka za kilka miesięcy i wciąż powtarzamy, że "dzidziuś" będzie dla nas wszystkich, dla niej także. A my wciąż cały czas, niezmiennie ją kochamy i kochać będziemy. Co z tego rozumie - trudno powiedzieć. Wydaje się, że całkiem sporo. Ale nie dowiemy się aż do kwietnia. Wtedy czeka nas sprawdzian. Na samą myśl poczułam skurcz w żołądku z nerwów. 

Wciąż wydaje mi się, że nie mogę się doczekać rozwiązania. I naprawdę lepiej byłoby dla wszystkich, gdybym już urodziła. Tymczasem codziennie muszę sobie przypominać, jaki mam teraz luksus: Bulinka w Klubie Malucha, a ja nie muszę jeszcze pracować i mogę spokojnie oddać się temu, co lubię robić, odpoczywać, relaksować się i cieszyć ciszą. Wszystko to ma niestety swoje minusy (tak, ma!). Nie mam dużej odporności psychicznej - nerwica przebyta na studiach zebrała plon i do dziś lubią zajrzeć do mnie jej objawy. Mało przyjemne. A samotność i cisza to jej sprzymierzeńcy. W ich towarzystwie wydaje się trudna do opanowania niż wtedy, kiedy człowiek po prostu musi zrobić to czy owo i musi sie mobilizować mimo zmęczenia. 

Taki czas wydaje się idealny dla zapracowanych, którzy chętnie dobę rozciągnęliby dwukrotnie. Marzą o nim i zazdroszczą. A tymczasem to nie wygląda tak różowo. Chyba, że akurat mam dzień sprzątania czy prasowania. Ale to dobre na tydzień lub dwa. Potem człek zaczyna chodzić po ścianach. Wróć: wyobrażać sobie, że po nich chodzi, bo ja przez ostatnie dwa tygodnie bardzo źle się czuję. Dobrze, że jutro mam wizytę. Znów się będę skarżyć na mój los, ale przynajmniej będę wiedzieć, czy te moje ostatnie boleści nie są przyczyną czegoś poważnego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli zatrzymałeś/aś się tu tylko na chwilę, daj znać. Nawet nie wiesz, jaką sprawisz mi tym przyjemność!

Bądź na bieżąco

Design by | SweetElectric